środa, 31 grudnia 2014

Nowości, prezenty i wygrana:)

Hej!:)

Witam Was moje Drogie w ostatnim poście w tym roku i od razu przepraszam, że tak rzadko dla Was piszę w tym miesiącu. Na początku grudnia pisałam, że jest to dla mnie miesiąc bardzo pracowity (zresztą dla wielu z Was taki jest). Zaginęłam wśród przedświątecznych przygotowań (no, może dajmy spokój z tymi przygotowaniami, nawet palca nie przyłożyłam do tego, żeby coś posprzątać - dzięki Mamo!), planowań komu jaki prezent zakupię i ogromu pracy w pracy (nerwów, które straciłam na tydzień przed świętami nikt mi już nie odda). Siedzę teraz po nocy i piszę dla Was, bo bardzo chciałam, żeby coś się jeszcze przed końcem roku pojawiło na blogu. Chciałam tak bardzo, że zdjęcia, które zrobiłam są na tyle beznadziejne, że w ogóle bym ich nie opublikowała, ale zależy mi, żebyście zobaczyły, co się pojawiło w mojej kosmetyczce:) Za tą kiepską jakość zdjęć też Was przepraszam, na pewno pojawią się jeszcze na blogu ładniejsze fotografie:)
 
Zacznijmy od nowości, które zakupiłam sobie sama;) Zainwestowałam w emulsję z witaminą C z Ziaji - mam już jedną emulsję od tej firmy, do cery naczyniowej i jestem w miarę zadowolona. Nakładam ją zawsze pod krem na dzień i olej na noc, z tą zrobię tak samo:) Recenzja już wkrótce:)

 
Musiałam również zajrzeć do Paese, 30, grudnia to ostatni dzień, w którym można było zrobić tam zakupy - likwidują stoisko (pisałam już o tym na fanpage'u na Facebook'u) :((( Zakupiłam na zapas ze zniżką 40% matujący puder półtransparentny, który stał się jednym z moich ulubionych, skusiłam się też na odżywkę Paznokieć w płynie - mam nadzieję, że dzięki niej poprawi się stan moich rozdwajających się paznokci. Mam nadzieję, że stoisko tej firmy pojawi się gdzieś w Kielcach już niedługo i że będą w nim pracowały te same panie:)

 
 
Czas na prezenty:) Mikołaj przyszedł już do mnie przed świętami - dostałam zestaw do manicure Nail Art Mania Crazy Crystals od Pupa Milano:) Kolorek jest przepiękny, jutro pojawi się na moich paznokciach, tak pod sylwestra:)

 
Mikołaj przyniósł mi też szczotkę Tangle Teezer, którą kupowałam chyba przez pół roku i nie mogłam się zdecydować:) Już mogę powiedzieć, że jestem w niej zakochana do szaleństwa:) A obok piękne prezentuje się moja wymarzona paletka Rio Rio od Sleeka! Uwielbiam te kolory, swatche oczywiście pojawią się na blogu niebawem:) (a w tle jedna z moich ulubionych czekolad Milki<3)


 
Wygrałam też rozdanie u Emilii z bloga http://kobiecosci.blogspot.com/ :) Do zgarnięcia było pudełko pełne kosmetyków, które wpadło właśnie w moje ręce:)
























































Jednak najlepszy prezent dostałam od chłopaka, ekhm.... narzeczonego...:)))))


Jak Wam się podobają nowości? ;)
 
Korzystając z okazji chciałabym Wam życzyć szczęścia, pomyślności i samych sukcesów
w nowym 2015 roku!:)

_________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
 
Czytaj dalej

niedziela, 21 grudnia 2014

Lakierowa propozycja na święta - Paese nr 315

Cześć:)

Zaprezentuję Wam dziś lakier do paznokci od Paese w pięknym połyskującym czerwonym odcieniu - idealnym na święta:) Oglądajcie:)

Jest to lakier o numerze 315, przedstawiałam go już w haulu z kosmetykami Paese (KLIK). Bardzo przypadł mi do gustu metaliczny połysk tego lakieru:) 

Próbowałam uchwycić lakier w korzystnym świetle, żebyście mogły zobaczyć ten błysk. Było ciężko:/


Lepszy efekt zaobserwujecie na paznokciach:)


Nigdy nie lubiłam metalicznych lakierów, ale ta czerwień jest naprawdę urocza:)

Lakier trzyma się na paznokciach około 3-4 dni - mógłby zostać na dłużej, ale czas przedświąteczny (którego szczerze nie cierpię) raczej lakierom na paznokciach nie służy. Mimo tego trwałość lakieru jest dobra:) 

PS. Założyłam konto na Twitterze - na razie powoli próbuję go okiełznać:) Jeśli macie tam konto, to zapraszam do obserwacji - link będzie niżej:)

Macie swoje ulubione "świąteczne" lakiery?:)

____________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
Czytaj dalej

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Liebster Blog Award nr 4:)

Hej:)

Dostałam ostatnio dwie nominacje do LBA:) Nominowały mnie: Marta Wierzba z bloga http://all-about-originality.blogspot.com/ i Kasik Kasikowy z bloga http://kasikowo89.blogspot.com/ :)


Zanim przejdę do odpowiedzi na pytania przypomnę na czym polega zabawa:)
Nominację do Liebster Blog Award jest przyznawana blogerom przez innych blogerów za "dobrze wykonaną robotę". Nagroda leci zazwyczaj do blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc jest to dla nich możliwość rozpowszechnienia swojego bloga. Bloger odpowiada na 11 pytań od blogera, który go nominował do nagrody, następnie sam nominuje 11 osób, którym zadaje 11 swoich pytań. Nie może on nominować blogera, który go nominował.

Pytania od Marty:
1. Czy wiesz już mniej więcej, czego będą dotyczyć Twoje plany na rok 2015?
Jeśli się wszystko uda to tak!:) Zapowiada się dość pracowity rok: m.in. przeprowadzka:) Ale bloga dalej mam zamiar prowadzić:)
2. Wymarzony prezent bożonarodzeniowy?
Oczywiście kosmetyki:) Myślę, że chciałabym dostać coś takiego, czego sama bym sobie raczej nie kupiła, bo szkoda by mi było kasy:D (ale ze mnie materialistka:))
3. Jak reagujesz na komplementy?
Dziękuję za nie:)
4. Pamiętasz swoje sny? Jeśli tak - zapisujesz je w senniku?
Pamiętam niektóre sny, czasem są strasznie dziwne:) Ale nie zapisuję ich w żadnym senniku:) śnił mi się kiedyś koniec świata:) Zdarzyło mi się 3 razy, że sen był proroczy i spełnił się!:)
5. Masz możliwość skomponowania perfum - jakie 3 nuty zapachowe by się w nich znalazły?
Bergamotka, konwalia, piżmo:) Ciekawe jakby to pachniało:)
6. Jakie blogi najczęściej odwiedzasz?
Oczywiście kosmetyczne, ale zdarza mi się zajrzeć na blogi lifestylowe, z przemyśleniami. Lubię, jak ktoś ciekawie pisze:)
7. Czego najczęściej szukasz na YouTube?
Nowego filmu Maxineczki i kolejnego odcinka "Burzy":)
8. Co skłoniło Cię do rozpoczęcia blogowej działalności?
Bardzo chciałam mieć coś swojego, stworzonego przeze mnie, takie swoje małe miejsce w Internetach:) A jako, że lubię pisać i lubię kosmetyki, to założyłam bloga kosmetycznego:)
9. Twoje 3 ulubione aplikacje na smartfona?
Nie korzystam z aplikacji:) Telefon służy mi raczej tylko do kontaktu z ludźmi i słuchania muzyki:)
10. Jaki element wystroju wnętrza jest Twoim ulubionym?
Uwielbiam wszelkie świecące lampki, lampionki i inne tego typu rzeczy:) Ponadto lubię też świece:)
11. Na jakie pytanie najbardziej chciałabyś odpowiedzieć? (możesz je tu teraz sobie zadać :)
A jest takie jedno pytanie, na które chciałabym odpowiedzieć, ale może je tylko zadać mój chłopak;)

Pytania od Kasika:):

1. Pies czy kot? Uzasadnij.
Kompletnie nie potrafię wybrać! Pies to przyjaciel, byłby mi wierny, a kot chodzi swoimi drogami, ale jest też... "wygodniejszy" w opiece;)
2. Czy masz kompleksy? Jeśli tak, to jakie?
Mam kompleksy dotyczące mojego wyglądu, ale tragedii nie ma:) Nie przejmuję się kompleksami tak bardzo:) Jeśli już mam odpowiedzieć jakie, to muszę powiedzieć o moim brzuchu, który, mimo, że gruba nie jestem, to on nigdy nie chce być płaski:/ Co jeszcze? Wymieniłabym sobie zęby:) W sumie tyle:)
3. Jeśli mogłabyś zmienić w sobie jedną rzecz, co to by było?
Hmmm... Chciałabym być mniej uparta i dumna - ułatwiło by mi to relacje z ludźmi:)
4. Jakie jest Twoje największe życiowe osiągnięcie?
Myślę, że największe życiowe osiągnięcie jest jeszcze przede mną:)
5. Jakie miałaś dzieciństwo?
Dzieciństwo jest okresem, do którego chciałabym wrócić. Jakie było? Mimo, że nie brakowało trosk, nie zawsze miałam to, czego chciałam, to jednak nie martwiłam się dniem jutrzejszym, tym, czy będę miała pracę i pieniądze, czyli wszystkim tym, czym martwi się człowiek dorosły:) żyło się tu i teraz:)
6. Jaki powinien być Twój idealny przyjaciel?
Pomocny, wyrozumiały i z poczuciem humoru:) I z podobnymi zainteresowaniami:)
7. Czemu nie możesz się oprzeć ?
Czekoladzie i spaniu do późna.
8. Czy wierzysz w przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną? Uzasadnij.
Przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną istnieje, ale zawsze prędzej czy później wkrada się w tą przyjaźń wątek miłosny u przynajmniej jednej ze stron:) Nie wyobrażam sobie, żeby mój chłopak nie był moim przyjacielem:)
9. Jeśli musisz wybrać między chłopakiem a przyjaciółką to kogo wybierzesz?
To zależy od stażu i stopnia zażyłości:) Jeśli mam to odnieść do sytuacji, w której aktualnie się znajduję, to wybrałabym chłopaka - on jest moim najlepszym przyjacielem, tak więc widać, że stawiam na pierwszym miejscu na przyjaźń (prawdziwa milość = przyjaźń, nie ma dla mnie prawdziwej miłości, jeśli istnieje między facetem a kobietą tylko aspekt seksualny). Zresztą! Jeśli chłopak naprawdę mnie kocha, a przyjaciółka nie jest nią tylko z nazwy to w ogóle nie powinno dojść do takiej sytuacji!;)
10. Czy podążasz za modą czy może masz ją w nosie?
Nie podążam za modą, ale dyskretnie ją obserwuję:)
11. Jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość?
Będę piękna, mądra, bogata i spełniona:) Na razie jestem tylko mądra :D

Tradycyjnie wyłamię się i nie nominuję nikogo:) Jeśli dziewczyny się zgodzą, to możecie odpowiedzieć na ich pytania:) Dziękuję dziewczynom za nominacje i zapraszam do zabawy:)

_________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK

Czytaj dalej

piątek, 12 grudnia 2014

Moje ulubione "pomarańczowe" kosmetyki:)

Hej:)

Kiedyś usłyszałam od kogoś, że święta Bożego Narodzenia kojarzą mu się z pomarańczami. Zdziwiłam się, ale dziś muszę mu przyznać rację - najwięcej pomarańczy zawsze jadłam w okresie świąteczno-noworocznym:) Owoc ten uwielbiam, pod warunkiem, że jest słodki, kwaśnego nie zjem:) Wpadłam więc na pomysł zebrania do kupy wszystkich moich "pomarańczowych" kosmetyków. Co to znaczy "pomarańczowy"? To znaczy, że kosmetyk ma zapach pomarańczy, coś pomarańczowego w składzie lub po prostu ma taki kolor:) Zapraszam do dalszej lektury:)


Zacznijmy od wszelkich myjadeł - na pierwszy plan wysuwam mydła glicerynowe o zapachu Czekolady z pomarańczą oraz Pomarańczy z chilli z Mydlarnii u Franciszka.


Kocham te mydła nie tylko za zapach, ale też świetne właściwości nawilżające:) Wielką przyjemnością jest myć się tak pięknie pachnącym mydłem (w kontakcie z wodą jego zapach jest silniejszy:)). Mydło Czekolada z pomarańczą, pachnie w większości czekoladą, ale kiedy przyłożymy nos do tej uroczej pomarańczki w środku wyczujemy słodki zapach tego owocu:) Jeśli chodzi o Pomarańczę z chilli to jest nic innego, jak pomarańcza z nutką czegoś pikantnego, jak sama nazwa wskazuje:) Taki mocniejszy zapach pomarańczy świetnie budzi podczas porannego prysznica!:)

Mydło marsylskie w płynie Fleur d'Oranger o pięknym kolorze i boskim zapachu neroli, czyli kwiatów gorzkiej pomarańczy.



Jako, że skończył mi się mój naturalny żel z zieloną herbatą i imbirem (recenzja TUTAJ), postanowiłam zakupić teraz to mydło:) Zapach neroli nie wszyscy lubią, ale ja go wprost uwielbiam! Jeszcze tego produktu nie testowałam, więc ciężko go zaliczyć do moich ulubionych kosmetyków, ale zapowiada się bardzo ciekawie:)

Balsam shea o zapachu Pomarańczy z chilli



Uwielbiam masło shea i uwielbiam zapach pomarańczy z chilli - czego chcieć więcej?:) Rzadko stosuję do całego ciała, ale chętnie smaruję nim dłonie, łokcie i kolana:) Zapach pozytywnie nastraja na resztę dnia:)

Woda z kwiatów gorzkiej pomarańczy


Niezbędna rzecz w mojej kosmetyczce. Nie ma dla mnie toniku, który doczyszczałby i odświeżał tak dobrze jak woda neroli:) Oprócz genialnego zapachu ma też właściwości antybakteryjne, regulujące wydzielanie sebum oraz zmniejszające widoczność naczynek:) Nic dodać, nic ująć:) Na zdjęciu prezentują się dwie wody - pierwsza z atomizerem firmy L'orient, drugą wodę w butelce dostałam od koleżanki w prezencie, ale niestety nie ma tak dobrze wyczuwalnego zapachu neroli jak u tej pierwszej - wolę L'orient:) 

Savon noir Neroli 


To mydło także zasługuje na uwagę, mimo, że nie widnieje na głównym zdjęciu (skończyło mi się jakiś czas temu i teraz testuję inną wersję). Świetne do peelingu enzymatycznego, ale także codziennego oczyszczania twarzy - dzięki niemu nie mam zaskórników:) Po dłuższym stosowaniu zauważyłam też rozjaśnienie plam naczyniowych:)

Olejki eteryczne: z pomarańczy i bergamotki



Moje ulubione zapachy do kominka aromaterapeutycznego:) Bergamota to taki cytrus, który wygląda trochę jak gruszka i ma zieloną skórkę:) Ma obłędny zapach - znacie go z herbaty earl grey, do którego dodaje się olejek z tego owocu:)

Pozostały kosmetyki kolorowe:) Są to lakier do paznokci Jelly Look od Flormaru (Coral Red) oraz pomarańczowy, opalizujący na złoto cień do powiek Inglot (nr 407).



Tego lakieru do paznokci teraz nie używam, bo to taki letni kolor:) Na paznokciach możecie go zobaczyć TUTAJ.  Co do cienia stworzyłam już z nim makijaż (KLIK) :)

To tyle, jak na listę moich ulubionych "pomarańczowych" kosmetyków:)

A może Wy dorzucicie swoje propozycje do listy? 
Chętnie sprawdzę nowe, pomarańczowe produkty:)

___________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK

BLOGLOVIN - KLIK

Czytaj dalej

niedziela, 7 grudnia 2014

7 denerwujących typów klientów w sklepie kosmetycznym




Cześć!

Dziś będzie wpis bez recenzji:) Postanowiłam wyróżnić w tym poście typy klientów, którzy przychodzą do sklepu z kosmetykami, w którym pracuję i swoim zachowaniem na długo zapadają mi w pamięć – i to zazwyczaj w tym negatywnym sensie. 

1. „Chcę coś na prezent”

Zazwyczaj posiada prawie zerową wiedzę o osobie, którą chce obdarować. Potrafi jedynie określić płeć (wow!) i czasem wiek („no taka w moim wieku”), co stawia mnie, jako sprzedawcę w kłopotliwej sytuacji („czyli dla osoby koło 50-tki?” „CO PANI!! Ja mam 40 lat!” albo „W takim razie polecam pani tą silnie przeciwstarzeniową serię kosmetyków”– hipotetyczne sytuacje). Dziwi mnie sam fakt, że taki ktoś zawitał do sklepu z kosmetykami. Przecież nie polecę konkretnej linii produktów, nie znając wieku, już nie wspomnę o rodzaju cery osoby obdarowywanej.  Na szczęście sklep oprócz kosmetyków oferuje produkty niekosmetyczne, na przykład zapachy do wnętrz. Schody zaczynają się w momencie, gdy osobnik taki powie: „Eee nie spodoba się”/”To oklepane, zbyt proste”. Moje nerwy są czasem na granicy zepsucia, bo takiej osobie chyba nic się nie spodoba lub dany kosmetyk może jej zaszkodzić. Pół biedy jeśli osobnik „Chcę coś na prezent” pobędzie w sklepie kilka-klikanaście minut, co innego jeśli spędza w nim godzinę i jest jeszcze na mnie zły, że nic mu nie poleciłam! 

2. „Bo wie pani…”

Typowe plotkary, w 99% przypadków kobiety. Starsze kobiety. Snując swoje często wyssane z palca opowieści o klientce, która przed chwilą wyszła, a mieszka niedaleko i była  niedawno w szpitalu, więc chyba ma raka, a jej syn wyjechał do Włoch i zarabia dużo pieniędzy, bo pracuje dla mafii, przeszkadzają mi w pracy. Zazwyczaj przychodzą w dniu dostawy, przed świętami Bożego Narodzenia, w Dniu Matki, Kobiet czy w Walentynki. Mają zdolność do perfekcyjnego wyczuwania atmosfery ogromu pracy i skutecznego przerywania jej ciągłości. W efekcie sprzedawca musi zostać po godzinach.
 

3. „Do jakiej skóry potrzebuje pani kremu?” „Do mojej.”

Czasem przypieczętowane zdaniem: „Niech pani dotknie!”.  Przypadek śmieszny, aczkolwiek denerwujący po jakimś czasie. W takim przypadku sprzedawca ratuje się dodatkowymi pytaniami, na których odpowiedzi mają określić mniej więcej typ skóry. 

4. „Czemu tu jest tak drogo?”

Pracuję w sklepie ze średnią półką cenową, więc obiektywnie patrząc drogo nie jest, ale super tanio też nie.  Rozumiem, że ludzie nie mają pieniędzy. Szkoda tylko, ze ludzie nie rozumieją, że nie ode mnie zależą ceny produktów. Moja mała rada: nie stać Was? Nie wchodźcie i nie trujcie dupy sprzedawcy, bo on ma słabe nerwy i żadnego wpływu na ceny.

5. „Poproszę rabat”

Bliski krewny osobnika „Czemu tu jest tak drogo?”. Szantażysta: „Jeśli nie da mi pani rabatu, to tego nie kupię”, „W sklepie przy ulicy X jest taniej! Tam pani od razu dała mi rabat!” Proponuję zapoznanie się z różnicą między wyrazami „sklep prywatny” i „sieć sklepów”. Sprzedawca w sklepie, która należy do sieci NIE MOŻE udzielić rabatu, w momencie, kiedy nie ma akcji rabatowej lub klient nie posiada kuponu promocyjnego (oczywiście aktualnego). W niektórych sieciówkach mógłby wylecieć za to z pracy. Naprawdę chcecie pozbawiać ludzi pracy? I jeszcze jedno: skoro pani w innym sklepie dała Wam aż 50% rabatu na produkt, mało tego, zawsze daje Wam rabaty, to znaczy, że jej produkty są gówno warte.
 

6. „Pewnie i tak nie działa…”

We wszystkich przypadkach to zdanie okraszone jest szyderczym śmiechem. Zazwyczaj typ ten dodaje „A co pani gada, to wszystko to kłamstwo!” Skąd, do jasnej cholery, wiesz, że dany produkt nie działa, skoro go nie stosowałeś? Czy ja rozmawiam z Davidem Copperfieldem? Czy z wróżbitą Maciejem? Jest to jeden z najgorszych typów klientów, przynajmniej dla mnie, ponieważ podważa moje kompetencje. Nienawidzę tego.

7. „Dlaczego te kosmetyki tu stoją?!”

Pytanie, na które w pierwszej chwili nie potrafię odpowiedzieć, jedyne, co mogę zrobić to wybałuszyć oczy. Uwierzcie, że są tacy nawiedzeni klienci, którzy mają pretensje, że sklep ma logo w kolorze różowym, podłoga nie jest wyścielona czerwonym dywanem, a sprzedawca ma czelność oddychać. Zazwyczaj upatruję w życiu prywatnym takich osobników same niepowodzenia. Najprawdopodobniej taki ktoś stracił pracę, urodziło mu się czarnoskóre dziecko lub przegrał w kasynie ostatnie 5 złotych i przyszedł  się wyżyć na sprzedawcy.

Do klientów: jeśli reprezentujecie któryś z typów, to zastanówcie się, czy warto przelewać swoje życiowe niepowodzenia na Bogu ducha winnych sprzedawców. Zastanówcie się, jaką rolę ma sprzedawca w sklepie – ma on profesjonalnie doradzać, sprzedać produkt, przyjąć pieniądze i ewentualnie wydać resztę. Kulturalnie Was przywitać i pożegnać. Nie jest kukiełką do pomiatania, ani powiernikiem Waszych sekretów. Nie jest robotem, który robi wszystko automatycznie, a po obsłudze poleruje Wam buty na pożegnanie i który nigdy się nie myli, nie popełnia błędów. Jest takim samym człowiekiem jak Wy. I to dość cennym, ponieważ posiada wiedzę, której Wy nie macie , a która może Wam pomóc. 

Do sprzedawców: spróbujcie się zdystansować. Wiem, że to trudna sztuka, ale uwierzcie mi, że warto. Wasze zdrowie jest ważniejsze niż czyjeś wyolbrzymione zachcianki czy nieuzasadnione pretensje. Jesteście profesjonalnie przeszkoleni, macie wiedzę, zachowujecie się kulturalnie, więc każda bezsensowna krytyka powinna po Was spływać. Doceńcie spokojne chwile spędzone w domu, wśród rodziny czy ukochanej osoby – nie rozpamiętujcie niemiłych chwil w pracy, bo naprawdę można się od tego rozchorować, niestety coś o tym wiem;)

Czytaj na blogu: Denerwujący klienci - kolejne typy...

Czytaj dalej

sobota, 6 grudnia 2014

Wyniki rozdania mikołajkowego:)

Hej:)

Dziś 6 grudnia, a więc do jednej z moich czytelniczek wysyłam Świętego Mikołaja z paczką:) Kto ją otrzyma? 
























Paulino D., gratuluję serdecznie, już piszę do Ciebie maila:) Proszę o wiadomość zwrotną w ciągu trzech dni, jeśli jej nie otrzymam, wylosuję inną zwyciężczynię:) 

Jeszcze jedno: muszę Was przeprosić, że mnie ostatnio nie ma, ale grudzień to bardzo szalony i bardzo pracowity dla mnie okres, więc po prostu brakuje mi czasu:( Mam nadzieję, że mi wybaczycie;) Jak tylko będę miała chwilę to coś na pewno dla Was skrobnę;)

Buziaki! ;)

Czytaj dalej

niedziela, 30 listopada 2014

Biel i złoto - lakier do paznokci PAESE Carnival Collection | MANICURE

Hej:) 

W leniwy, niedzielny wieczór przychodzę do Was z biało-złotym manicure. Rolę główną gra tutaj złoty lakier z karnawałowej kolekcji Carnival Collection firmy Paese o numerze 390, pojawił się on już w ostatnim haulu z udziałem kosmetyków Paese (KLIK). Połączyłam go z białym lakierem od Wibo.



Lakier zawiera drobinki o różnej wielkości, co daje bardzo ciekawy efekt na paznokciach:) Bardzo mi się podoba to, że dobrze kryje już przy pierwszej warstwie, choć do zdjęć użyłam dwóch, żeby było lepiej widać efekt. Szukałam złotego lakieru złożonego z samych prawie drobinek, jednak do tej pory trafiałam tylko na takie, które były bezbarwne, a drobinek było bardzo mało. Jeśli chodzi o trwałość to z top coatem trzyma się około 3-4 dni, co nie jest wynikiem złym:) 



Myślę, że to świetna propozycja na manicure zimowo-świąteczny:)

Jak Wam się podoba? Lubicie takie błyszczące lakiery 
z drobinkami?:)
____________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
Czytaj dalej

środa, 26 listopada 2014

Haul: Paese:)

Hej:)

Niektórzy zdążyli już pewnie zauważyć, że lubię kosmetyki firmy Paese:) Są świetnej jakości, ceny nie są wygórowane, a można też liczyć na świetne promocje:)

Ostatnio pokusiłam się na kilka kosmetyków - akurat w kieleckiej Galerii Echo Paese przygotowało super rabaty:) 2 tygodnie temu w galerii odbyła się noc zakupów i firma obniżyła cenę swoich kosmetyków o 40%:) A tydzień później była akcja -40% na 3 wybrane produkty i aż -50% na 5 kosmetyków!:) Przyznacie, że szkoda nie skorzystać?;)

 A oto co wpadło do mojej kosmetyczki:)



2 produkty zakupiłam z rabatem 40%. Jest to olej z baobabu i pięknie mieniący się czerwony lakier do paznokci (mój pierwszy z Paese:)) - nr 315.

Reszta była już z obniżką 50%:) W sumie wyszło by mi ponad 130zł, a a zapłaciłam chyba około 66zł:) Tak to ja mogę robić zakupy!:) Na co się skusiłam?

Podkład Matte&Cover - i to w wersji xxl:)


Korektor rozświetlający w płynie:


Błyszczyk Manifesto - będzie prezentem gwiazdkowym, nie powiem dla kogo, bo jeszcze to przeczyta i nici z niespodzianki:)



Oraz dwa produkty z najnowszej kolekcji Carnival Collection: srebrny cień do powiek Blaze Shining Night i złoty lakier do paznokci nr 390.

























Dajcie znać, czy coś Wam się szczególnie spodobało:)

____________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO! ;)

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
Czytaj dalej

poniedziałek, 24 listopada 2014

Fioletowe smokey z I heart Chocolate od Makeup Revolution - makijaż:)

Witam:)

Po recenzji czekoladowej palety cieni I heart Chocolate (KLIK) robiącej rewolucję w blogosferze firmy Makeup Revolution przyszedł czas na makijaż wykonany cieniami z tej właśnie palety:) Dziś propozycja fioletowo - różowego, przydymionego makijażu.

Do makijażu oczu wykorzystałam trzy cienie z palety: "Meet Chocolate"(róż), "Unforgivable"(fiolet z różowymi drobinkami) oraz "You Need Love" (beż).

Fioletowy cień położyłam na 2/3 powieki, na resztę (przy wewnętrznym kąciku) matowy róż. Fiolet dokładnie roztarłam ponad załamaniem powieki, od góry "uspokoiłam" go beżem. Tego samego fioletowego cienia użyłam na dolnej powiece (również na 2/3 jej powierzchni), połączyłam go z beżowym. Zrobiłam kreskę eyelinerem w kałamarzu Eveline( na górnej powiece i na linii wodnej), wytuszowałam rzęsy (Volume Million Lashes L'oreal) i dokleiłam sztuczne (Donegal).

Miłego oglądania:)


































































Do makijażu twarzy wykorzystałam następujące kosmetyki:
- podkład Bourjois 123 Perfect nr 51 Light Vanilla
- korektor rozświetlający Paese
- kamuflaż w kremie Catrice
- DUO Flormar (bronzer)
- róż Satin Blush Essence
- rozświetlacz Vivid Baked Highlighter Makeup Revolution
- puder półtransparentny Paese
- konturówka Essencenr nr 12 Wish me a rose
- szminka Makeup Revolution Beloved

Makijaż jest świetną propozycją na zbliżające się Andrzejki:) Szczególnie skorzystają z niej posiadaczki oczu zielonych:)

Mam nadzieję, że się Wam podoba:) Nie jest to jedyna propozycja makijażu paletą I heart Chocolate, szykuję już kolejne:)

Do zobaczenia w następnym poście!:)

Czytaj dalej

sobota, 22 listopada 2014

Kosmetyki, których.... nie używam:)

Witam:)

Każda z nas ma pewnie swoją listę kosmetyków, których nie używa, mimo, że wszyscy na około się o nie zabijają i nie wyobrażają sobie bez nich życia. Są takie kosmetyki, których nie kupuję w ogóle, bo 1. ich nie potrzebuję, 2. mogę zastąpić je czymś uniwersalnym, naturalnym, bardziej wydajnym lub zrobionym własnoręcznie:) Co to za kosmetyki?

  • Peeling do ciała - kiedyś je kupowałam, ale stoją nieużywane, w zasadzie to ostatecznie wszystkie się przeterminowały. Jedynym peelingiem, który naprawdę doceniłam, był peeling z pestkami winogron z serii Planet Spa od Avonu. Te pokruszone pestki były mocno drapiące i było ich bardzo dużo, a do tego miał piękny, owocowy zapach. Niestety został wycofany ze sprzedaży:( Kiedy się skończył zaczęłam robić własne peelingi, najpierw z fusów kawy, mleka i oliwy, potem skonstruowałam przepis na peeling antycellulitowy z solą morską (przepis TUTAJ). Potem spróbowałam gąbek, szczotek i... przy nich zostałam:) To one dają mi najlepszy efekt peelingu:) Bardzo lubię się mocno podrapać, a niektóre z peelingów zawierają gładkie kuleczki, które bardziej masują niż zdzierają, a jest ich pięć na krzyż. Gąbki są wydajniejsze, odpowiednio przechowywane i pielęgnowane służą o wiele dłużej niż zwykły peeling. A poza tym nie wcieram w ciało chemii:) I to jest piękne:)
  • Balsam do ciała - mogłoby się wydawać, że to taki podstawowy kosmetyk. Mam co prawda jeden, używam go rzadko, wtedy tylko, gdy mi się przypomni albo zachce. Wykorzystuję go teraz głównie jako krem do rąk. Jedyne, co zdarza mi się smarować to łokcie, kolana i pięty, bo to miejsca, które się szybko przesuszają. Staram się do tego zużyć właśnie ten balsam, ale szczerze mówiąc wolę masło shea - jest cięższe i bardziej nawilża. Do tego dodaję czasem olejków eterycznych - mam wtedy balsam o ulubionym zapachu, który utrzymuje się na skórze naprawdę długo. Robię sobie też czasami (jak mi się chce oczywiście) masaż na cellulit - do masła shea dodaję olejku cynamonowego:) (o tym do czego jeszcze może się przydać masło shea możecie przeczytać TUTAJ)
  • Produkty do kąpieli - jestem zwolenniczką prysznica i to nie dlatego, że szybciej się umyję, ja po prostu uwielbiam stać pod prysznicem i czuć jak gorąca woda spływa po moim ciele. To ma pewien aspekt psychologiczny - po ciężkim dniu czuję jakby woda zmywała ze mnie wszelkie napięcia, troski i problemy:) Jeżeli już mam jakiś produkt do kąpieli (bo np. ktoś mi podaruje w prezencie), to może raz zanurzę ciało, ale zazwyczaj zużywam go do kąpieli stóp:)
  • Krem do rąk - do tego również używam masła shea. Wystarczy mi, że posmaruję dłonie rano i przed pójściem spać - to w zupełności wystarczy.
  • Drogeryjny żel pod prysznic - jeśli już, to koniecznie naturalny, np. z L'orientu (recenzja TUTAJ). Wolę szare mydła, muszą to być takie mydła, które mocno nawilżają, dlatego, że nie używam balsamu do ciała:) Żele z drogerii zawierają często SLS i inne niefajne składniki i dopiero po przestawieniu się na naturalne mydła zauważyłam, że "zwykłe" żele wysuszają moja skórę, albo przynajmniej w ogóle jej nie nawilżają.
  • Samoopalacz - nie mam ciśnienia na opaleniznę:) nie jestem bardzo blada, śniadej skóry też nie mam, ale taka mi odpowiada. A jeśli się latem opalę? To fajnie, ale nie zależy mi na utrzymaniu tej opalenizny na siłę. Kiedy byłam młodsza marzyłam o samoopalającym balsamie, ale kiedy go już kupiłam, skutecznie mnie zniechęcił jego zapach:) 
  • Krem na noc - od dwóch lat stosuję na noc oleje. Mam ich mnóstwo, często je wymieniam. A moja skóra jest mi bardzo za to wdzięczna:) Jest odpowiednio nawilżona i, co bardzo mnie ucieszyło, nie pojawiają się tak często wypryski:)
  • Drogeryjny tonik - przekonałam się do hydrolatów, głównie dlatego, że dają lepszy efekt odświeżenia i domycia niż "zwykłe" toniki. I nie zawierają alkoholu:)
  • Odżywka do rzęs -  z rzęsami raczej nie mam problemu, mogły by być tylko bardziej wywinięte, no ale nie można przecież mieć wszystkiego:) Nie wiem, czy kiedyś się zdecyduję na przetestowanie jakiejś, boję się, że po odstawieniu pogorszy się ich stan. Słyszałam jednak, że całkiem dobrze sprawdza się do rzęs olej arganowy, może kiedyś spróbuję:)
  • Kosmetyki do brwi - nigdy nie miałam żadnego specjalnego produktu do brwi - u mnie są one dość gęste i czarne, mają ładny kształt, więc go nie potrzebuję. Zdarza mi się użyć czasem do zdjęć czarnego cienia, żeby zamaskować prześwitującą gdzieniegdzie skórę:)
  • Baza pod makijaż - używałam czasem, ale w tym momencie wystarczy mi krem nawilżający, mimo tego, że mam cerę mieszaną. Wszystko dlatego, że mam dobry podkład i puder:) Wolę zdecydowanie nawilżać skórę niż traktować ją jeszcze bazą, która zatka pory, a skóra przestaje oddychać. Jeśli już idę na tańce, hulanki, swawole i chcę mieć na twarzy makijaż przez całą noc to używam fixera z Kryolanu:)
  • Oliwka do skórek przy paznokciach - do tego przydaje mi się najczęściej masło shea. Świetnie zmiękcza i nawilża. Zdarza mi się też użyć oleju, który mam akurat pod ręką, np. arganowego lub ze słodkich migdałów:)
  • Wszelkie Boxy (np. ShinyBox) - wolę sama wybierać sobie kosmetyki. Skorzystałam raz z takiej opcji, ale niestety większość kosmetyków jest przeze mnie nie używanych, mimo, że były to pudełka sprzed kilku miesięcy, więc wiedziałam, co w takim boxie się znajduje.
To tyle:) A czy Wy macie swoją listę popularnych kosmetyków, których nie kupujecie, bo nie używacie albo ciężko jest Wam się przekonać, a wszyscy inni za nimi gonią? Piszcie!:)

Przypominam o mikołajkowym rozdaniu! Aby przekierować się na post z rozdaniem kliknij TUTAJ.

Czytaj dalej

wtorek, 18 listopada 2014

Golden Rose Color Expert - jesienne bordo na paznokciach | PREZENTACJA + podziękowania

Hej:)

Na początku chciałam Wam bardzo podziękować za wsparcie i miłe słowa w ostatnim poście. Mam nadzieję, że mi się uda, a Wam uda się zacząć się badać i zapobiegać chorobie. Wybaczcie mi spam, ale zamierzam mocno spamować tym ostatnim postem, by dotarł do jak największej liczby osób. Zapraszam TUTAJ.

Zaprezentuję Wam dziś kolejny lakier od mojej ulubionej (jeśli chodzi o lakiery do paznokci) firmy Golden Rose:) Na tapecie tym razem lakier z serii Color Expert o numerze 29. Piękny, mocno nasycony bordowy kolor zaczął właśnie gościć na moich paznokciach:) 

TUTAJ link do recenzji lakierów Golden Rose;
TUTAJ link do przeglądu lakierów do paznokci.





























Prezentuje się bardzo jesiennie, prawda?:) Oprócz tego jest bardzo bardzo kobiecy:)

Jak Wam się podoba?:)

Przypominam o mikołajkowym rozdaniu!:) Aby przekierować się na post z rozdaniem kliknij TUTAJ


Czytaj dalej

niedziela, 16 listopada 2014

Guzki w piersi - moja historia

Cześć:)

Dziś zero kosmetyków. Opowiem Wam dlaczego właśnie dziś, zaraz po przeczytaniu tego posta, powinnyście iść do łazienki i przebadać sobie piersi. 

Ja wiem, miesiącem walki z rakiem piersi był październik, ale kompletnie mam to gdzieś, piersi powinny być badane zawsze i zawsze powinno się o tym przypominać. Ja swoje guzki wyczułam w 2013 roku i zanim się zdecydowałam na USG minęło kilka dobrych miesięcy. Początkowo wyczułam mały guzek, potem jakby zniknął, potem znów się pojawił i tak kilka razy. Chciałam się wybrać do ginekologa, żeby pomogła mi (mój ginekolog jest kobietą;)) je przebadać, bo nie umiałam obiektywnie ocenić, czy coś w tych piersiach jest czy jednak nie. Ale oczywiście przy każdej wizycie kompletnie o tym zapominałam, a sama ginekolog też tego nie proponowała. 

Problem pojawił się, kiedy lewa pierś zaczęła mnie boleć. Zazwyczaj na tydzień lub dwa tygodnie przed miesiączką bolą mnie piersi, ale ból w lewej piersi był zdecydowanie większy. Czasem w nocy nie mogłam położyć się na lewym boku. To było jesienią zeszłego roku. Dokładnie rok temu, w listopadzie zdecydowałam się na USG piersi. I od razu podjęłam decyzję, że pójdę prywatnie, nie chciałam czekać miesięcy, chciałam szybko się dowiedzieć, co to za cholerstwo się uchowało w tej mojej piersi.

USG pokazało, że guzków jest... sześć. Cztery w piersi lewej, w tym dwa bardzo blisko siebie, w drugiej piersi dwa. Te bliźniacze guzki w piersi lewej wydały się pani doktor trochę niepokojące, więc poleciła mi zapisać się na biopsję gruboigłową. Mimo wszystko stwierdziła, że guzki te mają charakter gruczolakowłókniaków, łagodnych, niezłośliwych zmian w tkance gruczołowej i włóknistej, które dotykają najczęściej kobiety w wieku 18-30 lat. Czyli ogólnie nie ma się czym martwić, ale trzeba się tym zainteresować. 

Polecono skonsultować mi się z kimś w Świętokrzyskim Centrum Onkologii. W styczniu udało mi się do nich dodzwonić, lecz kiedy zaczęłam opowiadać o co mi chodzi, to przerwano mi i usłyszałam: "proszę pani, proszę mi tu nie opowiadać, tylko od razu powiedzieć, o co pani chodzi, bo ja nie mam czasu, bo mam pacjentów przy okienku". Odpowiedziałam: "aha, w takim razie dziękuję bardzo, do widzenia" i odłożyłam słuchawkę. Miło. Na prawdę bardzo mi było miło, że mi ktoś pomógł. W końcu każda kobieta ma guzy w piersi i każda wie co robić i do kogo się zgłosić, więc pytań nie powinno być żadnych.

No cóż, postanowiłam ominąć onkologię szerokim łukiem, tym bardziej, że podobno dostanie się tam na wizytę graniczy z cudem. Znalazłam prywatną przychodnię, w której bada się i leczy m.in. piersi. Dowiedziałam się, że przyjmują tam również na NFZ, więc zdecydowałam się na taką właśnie opcję, ponieważ mam to szczęście, że jestem jedną z niewielu młodych osób, które są ubezpieczone. Wizytę u chirurga onkologa miałam wyznaczoną już na luty. 

Przyjęła mnie bardzo miła i kompetentna pani doktor. Skierowała na badania krwi i stwierdziła, że zmiany w moich piersiach to na 99% gruczolakowłókniaki. Zapytałam też, czy ze względu na te guzy mam przestać brać tabletki antykoncepcyjne (przyjmuję je od początku 2011 roku), ale powiedziała, że nie. Badania krwi wyszły bardzo dobrze, ale pani doktor skierowała mnie na biopsję mammotomiczną, nie gruboigłową. Podczas biopsji mammotomicznej usuwa się takie guzy, więc od razu się ich pozbędę. Wypisała mi skierowanie, zgłosiłam się na recepcji i kazali mi czekać na telefon.

Na telefon czekałam... do października. Mimo tego, że obiecano mi biopsję na koniec marca. Nie mówię, że to jest wina wyłącznie przychodni, ja też sprawę zaniedbałam, zbagatelizowałam, ale szczerze mówiąc ciągle o tym myślałam. Próbowałam się nawet kilka razy dodzwonić, ale nie udało mi się. Dodzwoniłam się w październiku i, o dziwo, wyznaczono mi datę na 25 października! Niestety, datę musiałam przełożyć, bo akurat byłoby to na kilka dni przed miesiączką, a biopsję wykonuje się w okresie dwóch tygodni po miesiączce (piersi nie są nabrzmiałe i nie bolą). Przełożyłam biopsję na 7 listopada, ale dzień wcześniej dostałam telefon, że... lekarz jest chory i biopsja jest odwołana i czy pasuje mi data 15 listopada. Powiedziałam ok i w sobotę wreszcie odbył się zabieg. 

Od ostatniego USG minął rok. Największe, bliźniacze guzki zlały się i teraz osiągają w najszerszym miejscu około 40mm. To bardzo dużo. Na tyle dużo, że radiolog zrezygnował z usunięcia ich za pomocą biopsji, ponieważ stwierdził, że tak dużą zmianę trzeba usunąć operacyjnie. Przyznał szczerze, że przy takim dużym guzie sprzęt by wysiadł. Dlatego usunięto mi inny guzek, a materiał wysłano do badania histopatologicznego.

Bardzo bałam się bólu, mimo tego, że biopsja mammotomiczna odbywa się zawsze w znieczuleniu miejscowym. Ale uwierzcie mi, NIE CZUŁAM BÓLU W OGÓLE. Czułam jedynie wbicie igły ze znieczuleniem. Guzek został usunięty, a za 2-4 tygodnie powinny być wyniki.

Ja wiem, że post jest długaśny, nie zmuszam Was do dokładnego czytania, kto będzie chciał to przeczyta tekst dokładnie, a jeśli kogoś sprawa nie interesuje - ok, choć szczerze mówiąc chciałabym, żeby ten post zmusił Was do refleksji i do podjęcia działania. Wyobraźcie sobie siebie w mojej sytuacji: za niecały miesiąc możecie dowiedzieć się, że macie raka. Jakbyście się czuły? Bałybyście się, czułybyście niepokój, dyskomfort? Czy może kompletnie nie przejęłybyście się tą sprawą? Ja staram się nie myśleć o najgorszym, bo patrząc logicznie raczej komórek nowotworowych powinno w tym usuniętym guzie nie być, ale wiem, że młode kobiety też chorują na raka piersi. Dlatego proszę Was, zróbcie to, przebadajcie się, dokładnie omacajcie swoje piersi. Bo im wcześniej tym lepiej. Doskonałym przykładem tego stwierdzenia jestem ja - guzki już w momencie pierwszego USG rok temu były duże, teraz powiększyły się jeszcze bardziej i sprawa jest teraz dość niepokojąca. Bardzo żałuję, że nie nie dzwoniłam częściej, że nie poszłam do przychodni z pretensjami, że się nie narzucałam, bo wtedy uniknęłabym ryzyka operacji.



Dziękuję, że wytrwałyście do końca:) Dajcie znać, co u Was, jeśli chodzi o badania piersi. Dajcie też znać, czy chcecie wiedzieć jak dokładnie przebiega zabieg biopsji mammotomicznej, jeśli będzie zainteresowanie, stworzę na ten temat osobny post:) Czekam na komentarze:)
Czytaj dalej
Obsługiwane przez usługę Blogger.