poniedziałek, 26 stycznia 2015

Zielony w roli głównej - Beauties Factory, I heart Chocolate, Awesome Metals Makeup Revolution | MAKIJAŻ

Cześć:)


Sezon karnawałowy w pełni, więc dziś znów makijaż:) Tym razem postawiłam na zieleń - o ile sama na oku średnio mi się podoba, to w połączeniu z ciemniejszym lub błyszczącym kolorem daje bardzo ciekawy, trochę rzadko spotykany efekt. Myślę, że przyda się odważnym maturzystkom wybierającym się na studniówkę, które nie wiedzą jak pomalować oczy do zielonej sukienki lub dodatków w tym kolorze:)

1. Lekko neonowy, zielony cień o matowym wykończeniu z palety 120 cieni Beauties Factory nakładam na 2/3 powieki. Rozcieram go ciemnozielonym cieniem ze złotymi drobinkami Piece Me Together z palety I heart Chocolate.
2. Zewnętrzny kącik podkreślam ciemnobrązowym, matowym cieniem Stolen Chocolate, rozcieram go też ponad załamaniem powieki.
3. Ten sam cień nakładam też na 2/3 dolnej powieki.
4. Na wewnętrzny kącik górnej i dolnej powieki (pozostała 1/3 powierzchni) aplikuję za pomocą palca foliowy cień Awesome Metals w kolorze Rose Gold. Rozcieram go bardzo dokładnie do połowy powieki, starając się uzyskać efekt gradientu - im bliżej połowy powieki, tym drobinek z foliowego cienia mniej. Staram się, aby tego cienia nałożyć jak najmniej, po to aby dać efekt brokatu.
5. Wszystko jeszcze raz dokładnie rozcieram za pomocą beżowego cienia You Need Love z palety czekoladowej.
6. Robię kreskę eyelinerem w kałamarzu Eveline, następnie lekko rozcieram ją czarnym cieniem Leblon z palety Rio Rio Sleeka. Eyeliner nakładam także na linii wodnej.
7. Tuszuję rzęsy (VML So Couture L'oreal) i doklejam sztuczne (Donegal, klej Duo).





















































































Muszę koniecznie napisać, że folia od Makeup Revolution jest genialna, trzeba tylko nauczyć się z nią pracować. Bardzo lubię efekt jaki daje po dokładnym roztarciu - takie drobinki pokreślą każdy makijaż. W momencie, gdy go nie rozetrzemy będziemy mieć wrażenie, że na powiece mamy płatki złota:) Jednak średnio mi się podoba ten rezultat - wolę go dobrze rozetrzeć:)

Piszcie, czy się Wam podoba!:) Dajcie też znać, czy używacie cienia foliowego i jakie są Wasze odczucia:)

____________________________
BADŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK

Czytaj dalej

piątek, 23 stycznia 2015

Ziaja Med Emulsja na podrażnienia | RECENZJA

Hej:)


Uwielbiam serum i wszelkie emulsje z bardziej skoncentrowaną dawką składników odżywczych. W zeszłym roku zdecydowałam się na zakup emulsji na podrażnienia firmy Ziaja, która ma też działać na rozszerzone naczynia włosowate. Czy się sprawdziła?


Co mówi producent?


Oto skład:


Naprawdę potrzebne tu te parabeny? Skład mnie jakoś specjalnie pozytywnie nie powalił, ale postanowiłam dać mu szansę.

Serum kupiłam w drogerii Superpharm za około 13złotych.

Emulsja znajduje się w tubce, najbardziej znienawidzonym przeze mnie rodzaju opakowania, w który pakuje się kosmetyki. Zazwyczaj leży sobie gdzieś w kosmetyczce, w pozycji poziomej i kiedy zaczęło mi już jej ubywać to wydobycie jej z tubki stawało się coraz trudniejsze, tzn. naciskasz i naciskasz, leci powietrze, naciskasz dalej i nagle BUM! Niekontrolowana ilość emulsji wydostaje się na zewnątrz. Wszystko upaprane, łącznie ze mną. Wzięłam w końcu tę emulsję na sposób - najpierw trzeba energicznym ruchem sprowadzić krem na dół opakowania, a potem LEKKO nacisnąć tubkę. I jest ok.


Produkt ma konsystencję kremu-żelu. Jest bardzo lekki i błyskawicznie się wchłania. Jednak po około 30 sekundach od aplikacji na skórę czułam ściągnięcie skóry i musiałam koniecznie posmarować ją kremem lub olejkiem na noc. Tak więc w moim przypadku emulsja nie nadaje się do stosowania samodzielnie - tylko pod krem. Ponadto zawiera żółty pigment, który pomaga neutralizować czerwone plamki. Niestety, w momencie niespodziewanego "rozprysku" emulsji dostałam kiedyś po spodniach i została żółta plama, którą trudno było doprać:(


Producent proponuje stosować krem miejscowo na zaczerwienienia. Tak też zazwyczaj robiłam - aplikowałam go na policzki i nos. Zdarzało mi się jednak nałożyć go pod maskę algową i wtedy smarowałam już całą twarz. 

Emulsja jest tubce o pojemności 30 ml. Taka ilość wystarczyła mi na około 3 miesiące codziennego stosowania rano i wieczorem. Spodziewałam się mniejszej wydajności, więc jak najbardziej jestem zadowolona. 

Co z działaniem? Nie przypisuję mu całych zasług niwelowania widoczność moich naczynek, ponieważ stosuję kompleksową pielęgnację do skóry naczyniowej, ale po zastosowaniu na noc, rano nie budziłam się z czerwonymi plamami na twarzy i mogłam spokojnie zrezygnować z zielonego korektora. Naczynka nie pękają, więc sprawdza się też profilaktycznie. Niestety nie zgodzę się z producentem, co do obietnicy nawilżenia i ochrony skóry - uczucie ściagnięcia po aplikacji wymusza nałożenie dodatkowo kremu.

Podsumowując:

+ zmniejsza widoczność drobnych naczyń krwionośnych
+ po odstawieniu kremu skóra nie czerwieni się nadmiernie
+ lekka konsystencja
+ wydajność
+ niska cena

- uczucie ściągnięcia skóry po aplikacji
- opakowanie (tubka)
- brak nawilżenia i ochrony


Emulsję oceniam na 4 gwiazdki, nie jest to zły produkt, pomógł mi w kwestii zniwelowania czerwonych plamek na twarzy i jest dość wydajny. Nie oczekiwałam, że będzie nawilżać, w końcu zawsze wychodzę z założenia, że produkty typu serum/emulsja mają dostarczyć naszej skórze większej ilości składników aktywnych, a od nawilżania i ochrony mamy krem. Wielkim minusem jest dla mnie opakowanie i uczucie ściągnięcia skóry, które w przypadku, gdy nie miałabym kremu czy olejku pod ręką uniemożliwiało by mi stosowanie produktu.

Emulsja jest tania i polecam spróbować osobom, które skarżą się na występowanie na twarzy zaczerwienień, plamek i drobnych naczyń krwionośnych i które nie chcą wydawać dużej ilości pieniędzy. Zaznaczam jednak, że przy bardzo dużym problemie z naczynkami, wyraźnie popękanymi i mocnym rumieniu twarzy raczej nie pomoże....

Ktoś używał? Jakie są Wasze odczucia?

______________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK

Czytaj dalej

niedziela, 18 stycznia 2015

Moc kolorów z Rio Rio Sleek | MAKIJAŻ

Cześć!

Dziś przychodzę do Was z makijażem zmalowanym za pomocą palety idealnej na karnawał, czyli Rio Rio od Sleeka. Jeśli ktoś nie widział jeszcze prezentacji paletki to zapraszam TUTAJ.

Makijaż jest kolorowy, ciężko go będzie nosić za dnia, ale na imprezę będzie super:) Mam nadzieję, że się Wam spodoba:)


1. Na zewnętrzną połowę powieki nakładam ciemnoniebieski cień Leme.
2. Drugą połowę powieki pokrywam beżowo-piaskowym cieniem Copacabana.
3. Dokładnie w miejscu połączenia obu tych cieni, na środku powieki dodaję jasnozielonego cienia Caipirinha.
4. Na zewnętrznym kąciku kładę czarny cień Leblon, w niewielkich ilościach, potem rozcieram go dokładnie. To, co zostało mi na pędzlu rozcieram delikatnie wzdłuż załamania powieki.
5. Ten sam czarny cień nakładam w zewnętrznym kąciku dolnej powieki i również go rozcieram.
6. Za pomocą cienia z Inglota nr 378 dokładnie blenduję czarny cień znajdujący się w załamaniu powieki, delikatnie wychodząc poza granicę załamania do góry. (cień ten jest brązowy, w chłodnym odcieniu, jednak na zdjęciu możecie widzieć fiolet).
7. Tego samego cienia z Inglota używam na dolnej powiece, pokrywam nim 2/3 jej powierzchni.
8. Resztę dolnej powieki pokrywam białym, perłowym cieniem Cachaca, kładę go też w wewnętrznym kąciku, w celu rozświetlenia makijażu.
9. Robię grubszą kreskę eyelinerem w kałamarzu Eveline, która kończy się tam, gdzie powieka (bez ogonka).
10. Na linię wodną nakładam kredkę w kolorze cielistym Manhattan.
11. Tuszuję rzęsy (Volume Million Lashes So Couture L'oreal) i doklejam sztuczne (Donegal, klej Duo).





















Oczywiście proszę Was, żebyście w komentarzach dali znać, czy makijaż przypadł Wam do gustu, czy też nie:) 

Lubicie takie szalone makijaże? A może wolicie bardziej stonowane?:)

Biorę udział w akcji Karnawałowy makijaż na zBLOGowanych - jeśli się Wam podoba, głosujcie proszę;)

zBLOGowani.pl

_________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK

Czytaj dalej

wtorek, 13 stycznia 2015

Paleta cieni Rio Rio Sleek, czyli trochę lata w zimie | PREZENTACJA

Hej:)

Jak niektórzy już wiedzą pod choinką znalazłam paletkę Rio Rio Sleeka, z czego cieszę się przeogromnie;) Dlatego musiał prędzej czy później pojawić się post ze swatchami tych cieni:) Kolory mnie po prostu powalają, na szalony, karnawałowy makijaż będą jak znalazł. Mam nadzieję, że spodobają się również Wam;)

W tym poście nie tylko poznacie paletę, pooglądacie sobie także trochę pięknych, brazylijskich widoczków:) Powiem Wam, że po skończeniu pisania posta zaczęłam szukać ciekawych ofert na stronach biur podróży;)

Już samo opakowanie mnie urzeka, uwielbiam na nie patrzeć, chyba go nie wyrzucę:) Spójrzcie tylko:


Ta paleta to feeria barw, jeśli nie czujecie się na siłach, żeby wykonać nią cały makijaż (w sensie nie lubicie odważnych krzykliwych makijaży na sobie), to może się Wam się nie przydać. Jednak niektóre cienie sprawdzają się także przy makijażu dziennym, jako delikatny akcent kolorystyczny lub rozświetlenie makijażu .


Znajdziemy tu cienie przede wszystkim metaliczne i z drobinkami:)

Czas na swatche:)

 


Pierwsza czwórka prezentuje się bardzo wyraziście:)

Tropics - iście tropikalny pomarańczowy, matowy kolor, dość mocno napigmentowany:)
Night Fever - gorączka (sobotniej?) nocy w kolorze wściekłego różu, również mocno napigmentowany mat:)
Cachaca - biała perła, która nie daje od razu mocnego efektu, jedna warstwa cienia delikatnie połyskuje, dopiero po dodaniu drugiej widać mocno perłowy biały cień, określiłabym nawet, że jest nieco... śnieżny:) (dla lekkiego ochłodzenia gorącej, brazylijskiej kolorystyki palety...ACH, JAK MI SIĘ MARZY LATO!)
City of Gold - mocno żółte złoto, wydaje mi się, że bardziej metaliczne, niż perłowe.

Pewnie zastanawiacie się, co to za nazwa "Cachaca":) Jest to napój alkoholowy produkowany z soku trzcinowego, popularny w Brazylii. Wygląda jak nasza wódka, więc kolorek pasuje;)

Źródło: http://www.kern-spirituosen.de/Canario-Cachaca-1-Liter.html?t10_legalAge=1
Coś mi się obiło o uszy, że w Biedronce jest, jakby ktoś był zainteresowany;)


Ipanema - ciepły, delikatny fiolet z niewielką ilością złotych drobinek.
Caipirinha - metaliczna, jasna zieleń, bardzo mi się podoba:)
Copacabana - ciemniejszy beż ze złotymi drobinkami.
Sao Conrado - delikatny róż, powiedziałabym nawet, że wpada w łososiowe tony (ciężko mi to było uchwycić na zdjęciu, dobrze to widać na palcu), delikatnie się mieni złotymi drobinkami, śliczny:)

Skąd nazwy?
Ipanema - dzielnica w południowym Rio de Janeiro, znajduje się tam przedłużenie plaży na Copacabanie:)

Źródło: http://www.ryuryuclothing.com/tag/ipanema/

Caipirinha - koktajl alkoholowy robiony na bazie Cachacy. Ta nazwa bardziej mi się jednak kojarzy z zumbą:D Ale nazwa do cienia trafiona, prawda?:)

Źródło: http://blog.swishplastic.com.au/chill-with-a-caipirinha/
Copacabana - dzielnica Rio de Janeiro, która słynie ze swojej plaży, długiej na 4 km:) Ten cień to chyba imitacja piasku:)
Źródło: http://www.bestourism.com/medias/dfp/357
























Sao Conrado - zamożna dzielnica Rio de Janeiro:)

Źródło: http://soulbrasileiro.com/main/rio-de-janeiro/areas-and-suburbs/zona-sul/sao-conrado/sao-conrado/

Ostatnia czwórka:


Urca - mniej żółte złoto, bardziej delikatne, stonowane. Jak widać jest to cień metaliczny:)
Leblon - matowy czarny, który moim zdaniem jest niezbędny w tej palecie do storzenia wieczorowego, przydymionego, szalonego makijażu:)
Bossa Nova - śliczny fiolecik opalizujący na niebiesko (naprawdę), uwielbiam ten kolor:)
Leme - ciemny, opalizujący niebieski, przyznam szczerze, że gdy pierwszy raz zobaczyłam tę paletkę w Internecie, to ten cień spodobał mi się najbardziej i chyba to dla niego bardzo chciałam ją mieć:)

Urca - spokojna dzielnica Rio de Janeiro, podobno lubią ją celebryci,  stonowany złoty kolor cienia - wszystko pasuje;)
Leblon - najbardziej zamożna dzielnica Rio:)
Bossa Nova - styl muzyki brazylijskiej;
Leme - miasto i gmina w stanie Sao Paulo, kolor granatowy znajduje się we fladze i herbie Leme, może stąd nazwa cienia:)

Przygotowuję już dla Was makijaż za pomocą tej paletki:)

Kto chętny na karnawał w Rio Rio??;)

________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN -  KLIK
TWITTER - KLIK
Czytaj dalej

sobota, 10 stycznia 2015

Ulubieńcy roku 2014:)

Hej:)

Dziś post o ulubieńcach 2014 roku - będziecie miały okazję sprawdzić, jakie produkty okazały się dla mnie kompletnymi hitami. A na miano mojego hitu trzeba sobie zasłużyć...;)


Co to znaczy, że dany kosmetyk jest dla mnie hitem? Po prostu to, że kupuję go drugi raz:) Jako urodzona testerka kosmetyków zazwyczaj kupuję coraz to nowsze produkty. Są w pieleszach mojej kosmetyczki produkty dobre, bardzo dobre i świetne, ale przeważnie, gdy już mi się skończą to chcę wypróbować nowy, może z innej firmy, może z innym działaniem, może innego koloru. Na kosmetykach, które dziś przedstawię, raczej się zatrzymałam - znalazłam produkt, który odpowiada mi w 100% i nie szukam póki co nowych. Żeby tak było, to musi być naprawdę doskonały kosmetyk!:) Co to za cuda w tym roku odkryłam??:)

Kolorówka

 

1. Podkład Bourjois 123 Perfect - odcień 51 Light Vanilla; pierwszy z moich ulubionych podkładów:) Rewelacyjne jest w nim to, że mimo swojej lekkiej konsystencji bardzo dobrze kryje:) Nie przetłuszcza skóry, delikatnie matuje i nie podkreśla suchych skórek. Używam raczej latem (ciepłe odcienie).

  
2. Podkład Matte&Cover Paese - odcień 200 Porcelana; jedna z moich ulubionych kosmetycznych firm zaskoczyła mnie swoim matującym podkładem (ulga dla serca mego po niewypale Long Cover). Również jest leciutki, ładnie stapia się ze skórą. Tego podkładu używam zimą ze względu na różowe, zimniejsze tony:)
Jak widać na zdjęciu powoli go ubywa:) Stosuję go od 1,5 miesiąca codziennie i zeszło 1/3 opakowania, myślę, że na wiosnę już wrócę do Bourjois:)


3. Puder półtransparentny Paese - kocham. Fajne jest w nim to, że nie muszę często robić poprawek w ciągu dnia. Zaraz po użyciu skóra jest matowa, ale w ciągu dnia ten bezczelny mat znika - skóra się nie świeci, wygląda naturalnie, a nie tak, jakbym potraktowała się kilogramem pudru:) Pięknie wyrównuje koloryt skóry, świetny do ugruntowania korektora pod oczami:)


4. Kamuflaż w kremie Catrice - na pewno kupię go ponownie. Używam go tylko w wewnętrznej części obszaru pod powiekami, bo jest to jednak ciężki kosmetyk i nie chcę nim obciążać całej skóry w okół oczu (do tego używam korektora w płynie). Bardzo dobrze kryje cienie pod oczami, przypudrowany utrzymuje się na skórze prawie cały dzień:)


5.Tusz do rzęs Volume Million Lashes L'oreal - w zasadzie to jest drugi mój ulubiony tusz zaraz po SuperShocku z Avonu, ale że używam go już od lat, więc na odkrycie roku 2014 się nie załapie:) Daje naturalny efekt rozdzielenia i wydłużenia rzęs, nie skleja ich i nie zostawia grudek. Cudeńko:) Mam już drugie opakowanie, ale chyba się skuszę na wersję So Couture, tę fioletową:)


6. Zielony korektor w kremie Inglot - niezbędny do zakrycia pod podkładem moich naczynek. Czeka już na mnie drugie opakowanie:)



7. Lakiery do paznokci Golden Rose - po co ja mam kupować Essie, OPI i inne takie takie, jak mam rewelacyjne lakiery od GR w super niskiej cenie? ;) Recenzje lakierów możecie zobaczyć TU, TU i TU.


8. Top Coat Golden Rose - produkt, którym zawsze muszę wykończyć manicure, dzięki temu nie schodzi po jednym dniu (chyba, że akurat zbieram ziemniaki w polu:D) Kończy mi się już druga buteleczka, będę lecieć po trzecią.


9. Cień do powiek Inglot nr 378 - do makijażu dziennego służy mi praktycznie codziennie. Uwielbiam jego chłodny odcień, idealnie nadaje się do zaznaczania załamania powieki. 

10. Gąbka do makijażu Real Techniques - nie rozstaję się z nią w ogóle, odkąd zaczęłam jej używać nie zdarzyło mi się, żebym nakładała podkład i korektor bez jej pomocy. Zapewnia naturalne wykończenie podkładu:)

Pielęgnacja

 

1. Peelingująca pomadka Sylveco - mój hit hitów nad hitami. Nareszcie znalazłam coś, co nadaje się do moich suchych jak pustynia ust. Usuwa suche skórki i dość długo utrzymuje się na ustach, zmiękczając je dogłębnie i nawilżając.

2. Serum na naczynka Bielenda - błyskawiczny kosmetyk - nakładam na noc pod olejek i rano zero śladu zaczerwienień. Prawdziwy magik!:) (wybaczcie mi to sfatygowane opakowanie, ale jeśli mój kosmetyk tak wygląda, to znaczy, że naprawdę jest dobry:)) Pisałam już o nim TUTAJ


3. Olej Inca Inchi Paese - chyba stanie na podium, zaraz za pierwszym olejem arganowym:) rewelacyjnie nawilża, po prostu robi to chyba najlepiej ze wszystkich olejków, jakie było mi dane do tej pory stosować, a przy tym jej nie obciąża:) Rano buzia jest niesamowicie gładka, nie jest podrażniona. Po etykietce widać, że noszę go ze sobą wszędzie;)

Tak właśnie prezentują się kosmetyki, które pokochałam w 2014 roku:)

A jacy są Wasi ulubieńcy?:)

Przy okazji zapraszam na rozdanie u kosmetycznej24:) KLIK
 

_________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK

Czytaj dalej
Obsługiwane przez usługę Blogger.