piątek, 31 października 2014

Październikowe nowości! :)

Hej:)

Pewnie wiele z Was jest w halloweenowym nastroju:) Mnie to zjawisko raczej nie ruszyło, ale wiem, że niektórzy z Was lubią horrory, zombie, duchy, upiory itd. Ale przejdźmy może do nowości, które pojawiły się u mnie w ostatnich dniach:)


Hebe pokusiło mnie promocją na suche szampony Batiste:) Miałam kiedyś jeden miniaturowy, który otrzymałam w Glossy Boxie, na początku mi się nie podobał, ale ostatecznie przekonałam się i bardzo mi go brakowało:) Teraz mam już wersję dużą i to jeszcze wiśniową:)





Cocolita.pl z kolei zachęciła promocją -15% na wszystkie kosmetyki Makeup Revolution:) Czekałam na to długo, bo miałam zamiar zakupić czekoladową paletę I heart Chocolate:) Do koszyka dodałam jeszcze cień Awesome Metals (czyli osławiona już folia) w popularnym odcieniu Rose Gold.



Przechodząc obok stoiska Paese zauważyłam promocję na nowe olejki: -20% do końca października. Skorzystałam i tak oto zostałam posiadaczką oleju Inca Inchi, który jest dla mnie kompletną nowością i całkowitą niewiadomą, ale jestem go baaaardzo ciekawa:) Podobno charakteryzuje się bardzo wysoką zawartością NNKT:) Do tego pani ze stoiska dorzuciła... gratis w postaci trzech matowych cieni w pięknych jesiennych kolorach! Byłam bardzo zaskoczona, dziękuję Paese:D



W Naturze kupiłam dwa sypkie błyszczące cienie My Secret w cenie promocyjnej 4,99 za sztukę: złoty i srebrny. To jest mój powrót po dość długim czasie do cieni sypkich - zrezygnowałam, bo używanie ich mnie denerwowało: osypywały się, nie chciały się równomiernie "położyć" na powiece. Ale teraz pomogę sobię płynem Duraline z Inglota:) Mam nadzieję, że okażą się w porządku:) Ponadto dokupiłam jeszcze rzęsy Donegala: szukałam trochę rzadszych niż Demi Wispies z Ardell. Jednak już wiem, że będę je musiała trochę przyciąć:)



Z Mydlarni u Franciszka przygarnęłam gabkę loofah - aż się dziwię, że dopiero teraz:) Jest dość twarda i drapiąca - uwiebiam takie:)


Do gąbki dołączył pumeks z lawy wulkanicznej - mam nadzieję, że posłuży mi bardzo długo:) Razem ze skarpetkami pielęgnacyjnymi, które zamówiłam w Avonie mają pomóc mi w zmiękczeniu i nawilżeniu moich stópek:) Pod skarpetki zamierzam zastosować masło shea - powinno podziałać:)

Oprócz skarpetek do zamówienia dodałam 4 próbki najnowszej avonowskiej szminki Ultra Color Bold - bardzo podoba mi się wybór kolorów - są po prostu cudne! Normalnie zamówiłabym już jakąś szminkę, ale niestety jedna pomadka z Avonu mnie zawiodła, a że strzeżonego Pan Bóg strzeże, przezorny zawsze ubezpieczony i na zimne dmuchać też trzeba, to zamówiłam próbki. Mam nadzieję, że nie zawiodą i będą odpowiednie do moich suchych ust:)


Jako, że mój krem do twarzy zaczyna już "pierdzieć" powietrzem, bo się kończy postanowiłam kupić nowy, tym razem z Sylveco. Lekki krem rokitnikowy kusił mnie już od jakiegoś czasu, miałam próbkę i bardzo go polubiłam:) W ogólne kosmetyki tej firmy bardzo mi się podobają ze względu na składy:)

A na koniec niekosmetycznie: upolowałam w Tesco Magic Starsy Milki. Jakby mnie ktoś zapytał, co to jest szczęście to bym odpowiedziała, że to. Smak dzieciństwa po prostu:)



Kto wyjadał wszystkie uśmiechnięte buźki tak jak ja? :D

Dajcie znać, czy coś Was zainteresowało:) Buziaki!;)
Czytaj dalej

poniedziałek, 27 października 2014

Bosko pachnący naturalny żel pod prysznic L'orient | RECENZJA

Witam:)

Jak niektórzy już wiedzą bardzo lubię kosmetyki naturalne, szczególnie te do mycia ciała i twarzy:) Kiedyś namiętnie stosowałam zwykłe żele pod prysznic - przebierałam do woli w kolorach i zapachach (jako owocowa maniaczka wybierałam te o zapachu cytrusów, owoców egzotycznych typu mango i marakuja czy malin i truskawek). Dawały, jak się później okazało, złudne wrażenie nawilżenia. Zostawiały warstwę, która wygładzała skórę. Po paru godzinach jednak skóra na nogach była aż biała od przesuszenia, a na dekolcie i plecach zaczynała się na przekór przetłuszczać, pojawiały się wypryski i inne syfy. I tak było, dopóki nie spróbowałam szarego mydła. I żele poszły w odstawkę. Dopiero po naturalnym mydle czuję się umyta. Może to dziwnie brzmi, ale właśnie tak jest:)


W Mydlarni u Franciszka od jakiegoś czasu można spotkać naturalne żele pod prysznic. Po przeanalizowaniu składu zdecydowałam się na zakup jednego z nich o zapachu zielonej herbaty z imbirem. Na końcu składu mamy parfum i benzyl alkohol, ale te składniki nic złego mojej skórze nie robią:)


Wygląd żelu nie jest zachwycający dla zwykłego konsumenta, może ktoś powiedziałby, że jest okropny, brzydki i nie będzie się takim czymś mył. Ale dla mnie taki wygląd to zaleta:) To, że żel nie ma jednolitej struktury wskazuje na brak chemicznych dodatków poprawiających konsystencję:) A wystarczy go tylko wstrząsnąć:)


Tak wygląda po wstrząśnięciu:


Żel bardzo dobrze nawilża skórę. Po zużyciu połowy opakowania zauważyłam, że nie mam problemu z białymi nogami, skóra na dekolcie i plecach nie przetłuszcza się już tak bardzo, a ilość wszelkich krostek i wyprysków wyraźnie się zmniejszyła. Produkt pieni się bardzo delikatnie, nie produkuje wielkiej ilości piany, a ona sama nie wygląda na "napowietrzoną", jak to się ma w przypadku większości produktów do mycia i kąpieli. Jest to taka przyjemna, kremowa, nawilżająca pianka:)

Jedną z wielkich zalet żelu jest jego zapach. Uwielbiam go:) W kontakcie z wodą staje się jeszcze mocniejszy:) W ofercie możecie znaleźć ten żel w innych wersjach zapachowych: lawenda, róża, pomarańcza, wanilia, a dla tych, którzy za zapachami nie przepadają jest też wersja "naturalna":)

Żel ma jedną wadę: ma dość rzadką, wodnistą konsystencję. Na początku oczywiście wylałam sobie za dużo, spora ilość żelu przeciekła mi przez palce, także uważajcie:) Dobrym pomysłem jest wylanie małej ilości na gąbkę i zaaplikowanie na mokrą skórę za pomocą masażu:)

Cena 39zł/200ml

Podsumowując:

+ przyjemny skład
+ nawilżenie skóry
+ zmniejszona ilość produkcji sebum na plecach i dekolcie, mniej wyprysków
+ boski zapach

- rzadka konsystencja


Żel otrzymuje 5/6 gwiazdek i, mimo swojej konsystencji, która nie do końca mi odpowiada, staje się moim ulubieńcem:)



Ktoś miał? Próbował? Czym myjecie swoją skórę? Wolicie naturalne produkty czy może nie zwracacie na to uwagi?
Czytaj dalej

środa, 22 października 2014

Akcja "Lakierowy Mix", czyli przegląd lakierów do paznokci:)

Hej:)

92ana, autorka bloga http://www.kosmetykiani.pl/ zorganizowała akcję Lakierowy Mix, do którego bardzo chętnie się zgłosiłam:) Planowałam opublikować przegląd lakierów do paznokci już od dłuższego czasu, a teraz jest ku temu świetna okazja:) Oglądajcie!:) Może znajdziecie coś ciekawego?:)

Tak prezentuje się... okrągła pięćdziesiątka!


Tyle lakierów posiadam razem z odżywkami i top coatami:) Sama  byłam zaskoczona ich ilością i nawet poprosiłam mojego chłopaka, aby spróbował odgadnąć, ile mam lakierów:) Strzelił, że około 25, natomiast kiedy mu powiedziałam prawdziwą liczbę, to zaczął wyliczać średnią cenę lakieru i chciał pomnożyć to przez 50 i zdołować mnie oczywiście ilością pieniędzy, jaką wydałam na moje wszystkie emalie, ale kazałam mu milczeć. Dla mojego zdrowia wolę się nad tym nie zastanawiać:)

Przejdźmy do rzeczy:) Zaczynam od odżywek i top coatów:

1. Disco Top Coat, PIERRE RENE: mój ulubiony ultrafioletowy top! Jest wsprost genialny, to już moje drugie opakowanie:)
2. Akrylowy utwardzacz, PAESE: lekko utwardza, wysusza lakier:) Bardzo fajny:)
3. 3w1 Wysuszacz, Utwardzacz, Nabłyszczacz, EVELINE: mam mieszane uczucia, może i wysusza i nabłyszcza, ale czy utwardza? Jakoś nie zauważyłam.
4. Quick Dry Top Coat, GOLDEN ROSE: błyskawiczny wysuszacz, mój ulubiony, drugie opakowanie w mojej kolekcji:) Świetnie przedłuża trwałość lakieru, wyprzedza odrobinę akrylowy utwardzacz z Paese:)
5. Matte Top Coat, GOLDEN ROSE: niezbędny, gdy chcemy stworzyć matowy manicure:) Nie ma potrzeby kupować gotowych matowych lakierów, wystarczy ten top coat:)
6. Odżywka silnie regenerująca, LOVELY: męczę ją już dość długo, bo wierzę, że choć trochę mi pomoże się uporać z rozdwajającymi paznokciami. W chwili, gdy piszę ten post, połowy odżywki już nie ma, ja natomiast nie widzę rezultatów....
7. Bezbarwny, fosforyzujący lakier, LOVELY: świeci w ciemnościach....:D

Następne w kolejce biele i żółcie:

8. Art Nails, nr 318, SENSIQUE: kupiłam, bo myślałam, że ma normalny pędzelek, a jest on cienki, do frenchu, kresek czy innych bazgrołów, których raczej nie robię. Taki ciołek ze mnie. Nie używam, więc się nie wypowiem co do jakości i wytrzymałości. Może rozdam w jakimś konkursie??;)
9. Extreme Nails, nr 25, WIBO: i tym lakierem sobie nadrobiłam moją pomyłkę:) Byłam zaskoczona jego wytrzymałością:) TUTAJ link do manicure z jego udziałem:)
10. Ultimate Nudes, Cotton Candy, CATRICE: upragniony nudziak, wpada nieco w żółte tony, średnio go lubiłam, potrzebował 3, czasem nawet 4 warstw, żeby pokryć dokładnie płytkę paznokcia. Nałożony raz wyglądał jak zwykła odżywka.
11. Utlimate Nail Lacquer, nr 41 Two Million Dollar Baby, CATRICE: top ze złotymi drobinkami, myślałam, że będą gęściej upakowane, ale nie jest źle:)
12. Color Expert, nr 44, GOLDEN ROSE: piękny kanarek od mojej ulubionej lakierowej firmy:) 

Kolej na nudziaki!:)






















13. Rich Color, nr 66, GOLDEN ROSE: śliczniusi różowiusi kolorek:) Delikatny i dyskretny:)
14. Express Growth, nr 485, WIBO: lakier z zaawansowaną multi-witaminową formułą wspomagającą wzrost paznokcia - tak jest napisane na opakowaniu:) wzrostu paznokcia nie zauważyłam, ale zauważyłam piękny jasny róż z malutkimi złotymi drobinkami:)(miały być nudziaki, a tu mi róże wyszły...)
15. Color Expert, nr 52, GOLDEN ROSE: i to jest nude:) ma lekką perłową poświatę:)
16. Rich Color, nr 10, GOLDEN ROSE: bardzo jasny brąz, taka trochę kawa latte:)
17. Chic Matte, nr 3, WIBO: mój pierwszy i ostatni matowy lakier, kupiłam, bo nigdy nie miałam, a mieć chciałam, a nie kupię już, bo odkryłam cudowną rzecz, jaką jest matowy top coat - i teraz z każdego lakieru mogę sobie zrobić mat:) Kolor bardzo elegancki, ale na paznokciach wychodzi na ciemniejszy, taki... błotnisty:)

Czerwienie, pomarańcze, bordo:) ( i w tym miejscu jakość zdjęć się nieco pogorszyła, ponieważ słońce postanowiło już zajść i musiałam użyć lampy)



18. Jelly Look, nr JL03 Coral Red, FLORMAR: miał być koral, a jest pomarańczka:) Ale i tak go bardzo lubię:) TUTAJ recenzja:)
19. Color Expert, nr 24, GOLDEN ROSE: jeden z trzech lakierów, które podarował mi chłopak z okazji moich urodzin:) jeszcze nie nosiłam, ale czas na to już najwyższy, gdyż ta ceglasta czerwień to piękny jesienny kolor!:)
20. Rich Color, nr 24, GOLDEN ROSE: klasyczna czerwień, którą już pokazywałam w haulu TUTAJ, zamierzam nosić jesienią i zimą, bo czerwone paznokcie może i są oklepane, ale za to jakie seksowne;)
21. Colorama, nr 15, MAYBELLINE: klasyczna czerwień, która mi się już skończyła, a właściwie trochę już uschła, więc jej nie używam od dłuższego czasu:) Poprzedni lakier z GR mi go zastąpi:) Pamiętam jednak, że to był jeden z moich ulubionych lakierów:)
22. Fantasy Glitter, numer się starł, SENSIQUE: lekko ceglasta czerwień ze złotymi drobinkami:) śliczny:)
23. 1 Coat Manicure, nr 14, WIBO: jedna warstwa faktycznie daje radę, ale jednak aby uzyskać 100-procentowe krycie, trzeba nałożyć dwie:) Ten ciemnoczerwony kolor noszę obecnie na paznokciach u stóp i wygląda to fantastycznie:)
24. Color Expert, nr 29, GOLDEN ROSE: ciemne jesienne bordo:) kupione niedawno:) jeszcze nie testowane, ale już zacieram ręce:)
25. Metal Flip, nr 040, MISS SPORTY: ja tu widzę bordo, fiolet, zieleń i brąz:) Posiada ciekawe, metaliczne wykończenie:)

A teraz fiolety:)


























26. Color Expert, nr 59, GOLDEN ROSE: mocny, nasycony, perłowy fiolet:) uwielbiam patrzeć na ten kolor:)
27. Colour Trends, nr 4 New York, KOBO: mój pierwszy lakier z Kobo, nie używany jeszcze, jestem go bardzo ciekawa:) Musiałam się skusić przy takiej cenie:)
28. Gel Finish, Laveder Sky, AVON: żelowy efekt? Raczej nie. Śliczny kolor? Na pewno tak! Gościł dość często na moich paznokciach latem;)
29. Lakier w odcieniu Bond With Whomever, ESSIE: jedyny mój lakier z tej firmy. Jeden z moich ulubionych, jednak po jakimś czasie przestałam używać (typowo letni kolorek, lato się skończyło, to poszedł w odstawkę) i teraz już zgęstniał. Zastąpił mi go lakier od Avonu:)

Czas na róże!:)


























30. Glam Wear, nr 403, BELL: cukierkowy róż:) chętnie po niego sięgam:)
31. Lakier w odcieniu Flammable, NAILS INC.: przepiękny odcień różu! Długo takiego szukałam i znalazłam w Glossy Boxie:) mały i poręczny, o wiele bardziej lubię takie mniejsze lakiery od tych ogromnych, typu Sally Hansen.
32. Rich Color, nr 07, GOLDEN ROSE: Ciemniejszy różowy, jeśli chcecie wiedzieć jak wygląda na paznokciach polecam zajrzeć TUTAJ.
33. Jolly Jewels, nr 109, GOLDEN ROSE: cudowny top coat z białymi i różowymi malutkimi okragłymi płatkami:) Efekt rewelacyjny, możecie go zobaczyć po linkiem przy lakierze wyżej:)
34. Trendy Colour, nr 70, LIFE: top z różowymi "szkiełkami":)
35. Nr 437, HEAN: kocham ten kolor! Przepięknie się prezentuje na paznokciach, może śmiało konkurować z klasyczną czerwienią, jeśli mamy ochotę na coś bardziej ekstrawaganckiego, ale nadal seksownego:) Na zdjęciu wygląda na wpadający w fiolet, ale gwarantuję, że jest to bardzo ciemny różowy kolor:)

Zielenie:)
























36. Colour Obsession, nie ma numeru, HEAN: otrzymałam go w gratisie wraz z paczką od Hean, ten morski kolor nie za bardzo mi podpasował, ale i tak wielkie podziękowania dla firmy za dołączenie gratisu:)
37. Rich Color, nr 44, GOLDEN ROSE: seledynek, idealny na zimę (moim zdaniem). Pójdzie w ruch już niedługo:)
38. Color Expert, nr 50, GOLDEN ROSE: lekko perłowa, seledynowa zieleń:) wygląd na paznokciach TUTAJ:)
39. Lotus Effect, nr 71S, MANHATTAN: boski! Zobaczyłam na blogu Aliny Rose i poleciałam od razu kupić. Nawet nie wiem, jak go opisać, jest cudowny! Wystarczy popatrzeć:)
40. Trendy Colour, nr 07, LIFE:  top coat z okrągłymi płatkami w kolorze wiosennej zieleni i białym:) Bardzo dobrze się sprawdza jako uzupełnienie manicure'u, dodatek:)
41. Rich Color, nr 36, GOLDEN ROSE: żabolimonka, czyli drugi lakier od mojego chłopaka:) recenzja TUTAJ :)

Niebieskości:)
























42. Color Expert, nr 43, GOLDEN ROSE: letni błękit, bardzo go lubiłam nosić na paznokciach właśnie latem:)
43. Trendy Colour, nr 71, LIFE: niebieskie "szkiełka":) Manicure z ich udziałem znajdziecie TUTAJ.
44. Color Expert, nr 47, GOLDEN ROSE: trzeci i ostatni z kolekcji lakierów, które dostałam w prezencie urodzinowym:) Ciemniejszy brat lakieru o numerze 43 tej samej firmy:)
45. Extreme Nails, nr 533, WIBO: dyskoteka z lat 90., baaaardzo lubię:) recenzja TUTAJ.
46. Colorama Polka Dots, nr 198, MAYBELLINE: otrzymałam w prezencie od kasjera w Superpharmie, za to tylko, że się pomylił, bo poinformował mnie, że jest promocja jakaś na lakiery, a przy kasie się okazało, że się skończyła:) Bardzo miły gest, którego się nie spodziewałam:) A lakier CUDO! Nie jest bardzo transparentny, warto go nałożyć na czarny lub niebieski lakier, efekt genialny:)

Czernie i szarości na koniec:


























47. Art Nails, nr 316, SENSIQUE: kolejny omyłkowo kupiony lakier. Brak słów do mojej osoby.
48. Extreme Nails, nr 34, WIBO: czarna czerń, która zastąpiła ból i żenadę po kupieniu lakieru z cienkim pędzelkim Sensique.
49. Feather Nail Art, nr 185 Feather B&W, MY SECRET: futerkowy lakier, daje świetny efekt na paznokciach:) A manicure z nim w roli głównej znajdziecie TUTAJ.
50. City Fashion, nr 172, HEAN: dość przyjemny szarak, trwałość i jakość bardzo dobra, nie mam zastrzeżeń:)

I tak wygląda moja kolekcja lakierów:) Mam nadzieję, że się Wam podobała i udało Wam się coś dla siebie wybrać:) Jeśli chcecie zobaczyć jakiś lakier na paznokciach w osobnym poście to piszcie:)

A tu linki do moich poprzednich przeglądów: Przegląd szminek oraz Przegląd podkładów :) Zapraszam:)





Czytaj dalej

poniedziałek, 20 października 2014

GLISS KUR Ekspresowa odżywka regenerująca w sprayu z kompleksem 7 olejów | RECENZJA

Hej!:)

Ostatnio coś dużo kolorówki było u mnie, więc dla odmiany zaserwuję Wam dziś recenzję regenerującej odżywki w sprayu firmy Gliss Kur z siedmioma olejami. Hit czy kit? Czytajcie dalej:)


Na początek kilka słów od producenta:

Natychmiast ułatwione rozczesywanie i zapobieganie rozdwajaniu końcówek.
Odżywka natychmiast ułatwia rozczesywanie dłuższych, skłonnych do rozdwajania włosów. Wygładza powierzchnię włosów i redukuje rozdwajanie końcówek aż do 85%.
Wyjątkowa formuła, zapobiegająca rozdwajaniu się końcówek włosów, zawiera 7 regenerujących olejków odżywczych. Chroni włosy po same końce i zapewnia im zdrowy połysk. Formuła z kompleksem płynnej keratyny precyzyjnie regeneruje uszkodzenia włosów oraz wypełnia pęknięcia na ich powierzchni. 

Skład: Aqua, Cyclomethicone, Phenyl Trimethicone, Argania Spinosa Kernel Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Sclerocarya Birrea Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dimethiconol, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Lactic Acid, Polyquaternium-16, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Cetrimonium Chloride, Parfum, Sodium Benzoate, Linalool, Limonene, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Phenoxyethanol, Citronellol, Benzyl Alcohol, Geraniol, CI 15985, CI 47005.

Jakie to oleje można znaleźć w odżywce?

Od początku: arganowy, macadamia, oliwa z oliwek, ze słodkich migdałów, z pestek moreli, z maruli i sezamowy. Oprócz tego oczywiście silikony.

Będąc w Hebe i wędrując pomiędzy półkami z produktami do włosów natrafiłam na promocję tego oto sprayu. Spojrzałam na ogólny opis...

... i pomyślałam, że to idealna rzecz dla mnie! Włosy długie i rozdwajające się końcówki - wszystko się zgadza:) Plus jeszcze kompleks 7 wspaniałych olejów, które pięknie nawilży włosy - no Ameryka. Skoro odżywka w sprayu do włosów cienkich (ta fioletowa) rewelacyjnie się u mnie sprawdziła, to ta musi być jeszcze lepsza! Czy taka była?

Moje włosy są rodzaju najbardziej wkurzającego, czyli mieszanego - przetłuszczają się u nasady, a na końcach są suche na wiór, oprócz tego niemiłosiernie się rozdwajają. I tu jest pies pogrzebany - nie daj Bóg, żebym przypadkiem spryskała tą odżywką włosy wyżej niż od połowy! Wystarczą dwa "psiki" i moje kłaki stają się obrzydliwie tłuste, nie da się wyjść z domu, trzeba myć jeszcze raz, co dla mnie jest bardzo kłopotliwe, bo zawsze myję włosy właśnie przed wyjściem z domu.

Czy końcówki nadal są rozdwojone? Tak, ale za to lepiej nawilżone i przez to tych poszarpanych końców nie widać tak bardzo. Także odżywka przydaje się bardziej na końcówki, a już na pewno polubią ją posiadaczki włosów przesuszonych.

Spray w wersji fioletowej był o niebo lepszy przede wszystkim dlatego, że mogłam sobie spryskać czubek głowy i rozczesać włosy bez problemu. Przy tej odżywce tego zrobić nie mogę i proces rozczesywania włosów staje się dłuższy, a ja jestem wygodną panną i zazwyczaj zależy mi bardzo na czasie. Meczę tę odżywkę już chyba od wiosny, a nie skończyłam nawet połowy! Chciałabym ją zdenkować, ale nie wiem, czy mi się to uda - używanie jej przysparza mi kłopotu, bo muszę na nią bardzo uważać, żeby nie przesadzić. Za każdym razem, gdy mam jej użyć pojawia się w mojej głowie jedno: wywalić i kupić inną czy dalej się z nią męczyć?

Podsumowując:

+ odżywka nawilża końcówki włosów, przez to rozdwojone końcówki nie rzucają się tak bardzo w oczy,
+ ułatwia rozczesywanie
+ wygodny spray
+ bez spłukiwania

- obciąża włosy 
- przetłuszcza je u nasady
- dość wydajna to cholera, dla niektórych to plus, dla mnie jak widać minus

Mimo przewagi plusów odżywka otrzymuje 2/6 gwiazdek, za to, że nawilża końcówki, jest ekspresowa i ma wygodne opakowanie. Więcej nie dostanie, bo wkurza mnie jej używanie, chyba naprawdę będę musiała zapomnieć o wydanych pieniądzach i się jej pozbyć - bo po co się męczyć?





Ktoś miał? Używał? Jakie są Wasze odczucia?

Czytaj dalej

czwartek, 16 października 2014

WIBO Extreme Nails, czyli piękny połyskujący niebieski na paznokciach:)

Cześć!

Lakiery Wibo ostatnio przekonały mnie do siebie i postanowiłam parę z nich wypróbować. Mam kilka w zanadrzu, spróbuję je jakoś w miarę regularnie pokazywać, zresztą muszę Wam jeszcze zaprezentować nowe jesienne lakiery z Golden Rose, czyż nie? Ale zaraz, zaraz, nie wszystko naraz:) Dziś musicie się nacieszyć lakierem od Wibo z serii Extreme Nails o numerze 533 ;)


Ja wiem, że lato się skończyło i sezon na niebieskie paznokcie też, ale przywołajmy jeszcze na chwilę odrobinę lata:) I nie byle jakie to lato, bo cudownie iskrzące!:)


Sam lakier trzyma się około 3, w porywach 4 dni. Wynik satysfakcjonujący. I wbrew pozorom wcale się go tak trudno nie zmywa z paznokci, czym byłam bardzo pozytywnie zaskoczona:)

A teraz zobaczcie jak wygląda na paznokciach.... Tutaj jedna warstwa:

A tutaj dwie warstwy, według mnie konieczne, z jedną płytka trochę prześwituje:


Jak najbardziej jestem na tak! Nie tylko ze względu na wytrzymałość i piękny kolor, ale też brak większego problemu z usuwaniem lakieru z paznokci:) 6/6:)


Podoba się?? ;)
Czytaj dalej

poniedziałek, 13 października 2014

Mały haul z weekendowej akcji rabatowej z Grazią i Twoim Stylem:)

Hej:)

Wczoraj na Facebooku opublikowałam już zdjęcie kosmetyków, które zakupiłam podczas ostatniego rabatowego weekendu (KLIK - tutaj mój fanpage - zapraszam do polajkowania, zdarzy mi się czasem umieścić zdjęcia, których na blogu nie ma lub nie będzie:)). Są to produkty z Golden Rose i Inglota, byłam co prawda w Paese, pokręciłam się wokół stoiska, odeszłam dwa kroki, potem znów się wróciłam, obróciłam ciało swe o 360 stopni, popatrzyłam na asortyment, by stwierdzić ostatecznie, że nie potrzebuję nic (ROBIĘ POSTĘPY, za co mój portfel jest mi chyba wdzięczny :p). Zresztą podczas akcji rabatowej jakiś czas temu skorzystałam już ze zniżki do tej firmy, więc postawiłam na GR i Inglot:) Enjoy the view:)

To może zacznijmy od Inglota - tu rzeczy jest mniej. Na pierwszym planie dwa cienie do powiek - szczerze mówiąc myślałam, że kupię więcej, ale jakoś tak nic nie wpadło mi w oko. Jednak i tak jestem zadowolona: pierwszy cień to prześliczny bakłażan (no... może to taki trochę jaśniejszy bakłażan:)) z drobinkami, któremu przyglądałam się już dłuższy czas, ale jakoś nigdy nie było okazji, by go kupić. Będzie genialny na jesień! Drugi to matowy beż - takie cienie w mojej kosmetyczce to podstawa, nigdy nie mam ich za wiele:)


Koniecznie musiałam też przygarnąć mój ulubiony zielony korektor w kremie (nr 60). To już moje drugie opakowanie, choć pierwsze jeszcze się nie skończyło, to chyba bym oszalała, gdybym nie skorzystała z okazji i go nie kupiła w cenie promocyjnej (tym bardziej, że chyba zdrożał 2zł :/). Wystarczy mi na kolejne pół roku:)

Czas na Golden Rose:) Tu pozwoliłam sobie na więcej:) Postawiłam przede wszystkim na lakiery: wybrałam trzy, które najbardziej przydadzą mi się podczas jesieni:) Zależało mi na tym perłowym fiolecie - spodobał mi się już jakiś czas temu, ale czekałam na promocję:) W moje ręce wpadła też klasyczna czerwień, której akurat mi zabrakło oraz piękny, mocno nasycony bordo-brąz, który wykopałam gdzieś w koszyczkach:) No i skusiłam się, choć nie miałam zamiaru, na matowy top coat - jakiś czas temu kupiłam matowy lakier, no i top do niego też przydało by mieć przecież matowy, także zakup jak najbardziej usprawiedliwiony:)
Stałam się też nareszcie posiadaczką pomadki Vision, bardzo chciałam wypróbować pomadki z GR, jeszcze żadnej nie miałam, a podobno są tak lubiane:) Nadrobiłam zaległości i oto jest, kolejna fuksjowa pomadka w mojej kolekcji....:) Oczywiście kolor szminki jest w chłodnej tonacji, jest też odrobinę jaśniejszy, ale aparat oczywiście wie swoje.

Do pomadki dobrałam nieco żarówiastą różową konturówkę - bardzo do niej pasuje:)

Pani z GR założyła mi też kartę stałego klienta - za każde wydane 25zł mam pieczątkę, jeśli w ciągu roku uzbieram wszystkie to dostaję 25% rabatu na kosmetyki. Szkoda tylko, że jest to rabat jednorazowy, ale zawsze to coś:)




To tyle:) Z czego jestem najbardziej zadowolona? Chyba z fioletowego inglotowego cienia, do którego kupna przymierzałam się już dłuższy czas. Cieszę się też, że nareszcie mam goldenrose'ową pomadkę w swoich łapskach:) 

Moja tradycyjna prośba:  napiszcie proszę, co Was najbardziej zainteresowało:)


Czytaj dalej

czwartek, 9 października 2014

Stylowe zakupy - Grazia i Twój Styl - na co warto się skusić?:)

Hej:)

Zapewne lubicie obniżki, promocje i rabaty?:) To zupełnie tak jak ja:) A zbliża się właśnie weekend rabatowy! W czasopismach Grazia i Twój Styl możemy znaleźć kupony zniżkowe do sieciówek, na wybrane usługi i, oczywiście, do sklepów kosmetycznych, które obowiązują w dniach 11 i 12 października:) Z jakich kuponów warto skorzystać?

Paese -40%

To dość spora zniżka, więc tym bardziej polecam Wam się zaopatrzyć w kupon:) Spróbowałam paru kosmetyków tej firmy i prawie każdy okazał się świetny:) Co polecam? Podkład Long Cover - dla posiadaczek suchej cery (recenzja podkładu TUTAJ), szminki z olejem arganowym (receznja TUTAJ) oraz potrójne cienie Opal (TUTAJ). Ponadto mają też fajne kredki do oczu, polecam też bazę pod cienie. 

Inglot -20%


Myślę, że na choć jeden cień do powiek tej firmy nie jedna z Was się skusi!:) Ja zastanawiam się nad kupnem bazy pod makijaż, może też jakiegoś sypkiego, błyszczącego cienia, zrobię też zapas mojego ukochanego zielonego korektora (przeczytać o nim możecie TU i TU).

Golden Rose - 20%


O lakierach do paznokci tej firmy krążą już legendy, a więc sama chyba kupię kilka nowych odcieni:) Polecam też róż do policzków Terracota Stardust, czy jakoś tak, w ogóle róże GR są boskie!:) No i w szminki też warto zainwestować - Velvet Matte robią furorę, ale ja chyba się na nią nie zdecyduję, może wybiorę coś bardziej nawilżającego:)

Mydlarnia u Franciszka -20%

Szczerze polecam! Jeśli ktoś narzeka na wypadające włosy to może zakupić taniej szampon wzmacniający cebulki włosowe Wardi Shan (recenzja TUTAJ), dostępna jest jeszcze mieszanka olejków specjalnie na ten problem:) Co poza tym? Mydła z Aleppo, marsylskie, ałun, pachnące mydła glicerynowe, masło shea... mnówstwo naturalnych dobroci:) Za pomocą kosmetyków z Mydlarni możecie wykonać własnoręcznie peeling do ciała, na który przepis znajdziecie TUTAJ :)

Superpharm - 30%

Rabat obowiązuje na dermokosmetyki, więc ich wielbicielki mogą je zakupić z aż 30-procentowym rabatem:)

Są też kupony do The Body Shop i L'Occitane, niestety nie ma ich sklepów w Kielcach, nad czym bardzo ubolewam, ale z tego, co mi wiadomo, można zrobić zakupy z rabatem przez Internet:)

Dajcie znać na co polujecie i co wam się udało taniej kupić!:)


Czytaj dalej
Obsługiwane przez usługę Blogger.