środa, 18 października 2017

Idealne lakiery hybrydowe na jesień, matowy efekt i jesienne zdobienia | INDIGO, SEMILAC, NEONAIL


Jesień to nieco depresyjna pora roku, w końcu skończyło się lato i ciepełko, które towarzyszyło nam każdego dnia, a na dodatek łapią nas różne infekcje i nie chcą puścić. Ale spójrzmy na to z innej strony - jesień to prawdziwa feeria barw! Wykorzystajmy je w makijażu i manicure, a od razu poczujemy się lepiej:)

Przygotowałam dla Was moje ulubione propozycje na jesienne paznokcie. Kolory wydają mi się wręcz idealne do noszenia o tej porze. Obejrzycie zarówno delikatniejsze propozycje, jak i te bardziej wyraziste, także dla każdego coś dobrego. Każdy z kolorów przestawię Wam również w wersji matowej - trend na ten efekt zagościł już u nas na dobre, a jesienne kolory prezentują się w nim wyjątkowo rewelacyjnie:) Na koniec przygotowałam kilka pomysłów na jesienne zdobienia. Zapraszam do lektury:)




INDIGO, En Vogue
_______________________________________

Zaczniemy od firmy Indigo i od najjaśniejszego odcienia ze wszystkich moich propozycji. Jest to odcień z rzędu nude, porównałabym go do koloru biszkoptów. Bardzo podoba mi się wersja matowa tego koloru.



Lakier jest bardzo elegancki, myślę taki kolor powinien się znaleźć w kosmetyczce każdej z nas, bez względu na urodę i karnację. En Vogue pasuje nosić wszędzie, szczególnie polecam, jeśli musicie na co dzień wyglądać elegancko lub wybieracie się na rozmowę kwalifikacyjną. 


INDIGO, Marzipan Nude
_______________________________________

Ten lakier z najnowszej kolekcji Natalii Siwiec Mama Style (polecam zapoznać się z tą serią, kolory są naprawdę boskie) także należy do odcieni nude, jak sama nazwa wskazuje;) Marcepan to brudny róż i także jest dość eleganckim odcieniem pasującym każdej kobiecie.




INDIGO, Lady Kung Fu
_______________________________________

Nazwa tego odcienia sugeruje, że mamy do czynienia z bardziej "agresywnym" kolorem ;) W istocie, kolor jest mocny, wyraźny. Jest to róż, który subtelnie wpada w fioletowe tony. 



SEMILAC, 082 Luminous Cyclamen
_______________________________________

To także róż, lecz ciemniejszy. Ponadto zawiera delikatne fioletowe drobinki, które pięknie mienią się w świetle, szczególnie tym sztucznym. Świetne wyjście na imprezę:)



Pod linkiem poniżej możecie zobaczyć lakier na moich paznokciach.



SEMILAC, 014 Dark Violet Dreams
_______________________________________

Propozycja dla odważniejszych - ciemny fiolet, typowa śliwka. Jeśli nie boicie się ciemniejszych kolorów to polecam serdecznie:)



Poniżej kolor na moich paznokciach:





NEONAIL, Neutral
_______________________________________

Raczej nie kupuję brązowych lakierów do paznokci, ponieważ ten kolor średnio podoba mi się w manicure, jednak ten skradł moje serce:) Nie jest zbyt ciemny i nie wygląda jakbyśmy grzebały paznokciami w ziemi. Nie widać tego, ale momentami mam wrażenie jakby ktoś dodał do niego trochę fioletu:)



Z tym kolorem jednak trzeba uważać. Musimy zwracać uwagę na malowanie cienkich warstw, ponieważ Neutral lubi się marszczyć. Warto nie wyjmować go od razu z lampy, tylko poczekać jeszcze 10-15 sekund po wysuszeniu.


NEONAIL, Sexy Red
_______________________________________

Ponadczasowa czerwień, choć czerwony czerwonemu nierówny. Tutaj mamy do czynienia z jego jaśniejszą, nieco ceglastą wersją. Jest to ten odcień czerwieni, który będzie pasował blondynkom.



Jeśli lubicie pracować z gęstszymi lakierami to zdecydowanie polecam Wam firmę Indigo.


Matowy efekt
_______________________________________

Muszę koniecznie wspomnieć o produkcie, który pozwolił mi uzyskać ten wspaniały matowy efekt. Jest to top Mat Total No Wipe od firmy Semilac. Na rynku są dostępne różne matowe topy, jednak ja od razu zainwestowałam w wersję Total Semilaca (jest też wersja zwykła, bez napisu Total i ma średnie opinie). Nie żałuję ani złotówki, choć tani nie był (37zł). Efekt utrzymuje się dopóki nie zmienię koloru lakieru, nie marszczy się, ani nie błyszczy po dłuższym czasie. Dodatkowo jest to lakier "no wipe", więc bez przemywania - nie potrzebujemy odtłuszczacza do przetarcia płytki paznokcia.




Jesienne zdobienia
_______________________________________

Aby sprawić, żeby manicure był ciekawszy można do niego dodać zdobienia. Poniżej przedstawiam kilka propozycji na jesienne paznokcie. Wykorzystałam tutaj przede wszystkim technikę ombre i matowy efekt, na tak przygotowanym kolorowym podkładzie malowałam wzorki za pomocą SemiArtów, czyli specjalnych żeli do zdobień od firmy Semilac. Mam nadzieję, że te wzorniki Was w jakiś sposób zainspirują:)




A oto wspomniane wcześniej SemiArty. Są to bardzo mocno napigmentowane żele wykorzystywane do zdobień (jest w sumie dostępnych 12 odcieni), które w konsystencji są bardzo gęste. Aby lepiej się z nimi pracowało należy rozrobić je z topem bądź lakierem hybrydowym. Zdecydowałam się na dwa chyba najbardziej potrzebne do zdobień kolory, czyli czarny i biały, ale praca z nimi jest tak przyjemna, że być może na tych dwóch się nie skończy.



Ostatnio bawię się w zdobienia i wiele z nich możecie zobaczyć na moim instagramie, którego bardzo serdecznie polecam zaobserwować:) Link do mediów społecznościowych na samym dole:)


Dajcie znać, jakie kolory nosicie jesienią na paznokciach i czy lubicie manicure hybrydowy i zdobienia:)

Buziaki,
Maddie Ann:)

_____________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK

Czytaj dalej

środa, 9 sierpnia 2017

Pogromca cellulitu? Serum wyszczuplająco - drenujące z zieloną kawą Eveline | RECENZJA



Z cellulitem walczy wiele kobiet, jedne z lepszym, drugie z gorszym skutkiem. Wszystko zależy od tego, co jemy, jak (i czy w ogóle) się ruszamy. Kosmetyki są raczej na drugim miejscu, ale uważam, że nie może ich zabraknąć w pielęgnacji antycellulitowej, dlatego jak widzę na półce w drogerii kosmetyk z takim działaniem, to muszę się nim zainteresować.

Czytaj na blogu: JAK WALCZĘ Z CELLULITEM?

Tym razem jednak testuję produkt, którego nie kupiłam, lecz który otrzymałam od Eveline w ramach tegorocznej konferencji Meet Beauty. Nie powiem, że nie pisnęłam z radości na jego widok - jedno serum antycellulitowe od tej firmy miałam już okazję sprawdzić i byłam z niego zadowolona. Serum kawowe, bo to o nim dziś mowa, poszło w ruch od razu, jak tylko wpadło mi w ręce. Czy mnie urzekło? Czytajcie dalej:)




OPIS, SKŁAD

___________________________________________

Na początek przybliżę obietnice producenta i składniki aktywne:



Działanie produktu ma opierać się przede wszystkim na detoksie i dostarczeniu komórkom skóry składników aktywnych, których głównym zadaniem jest spalanie tkanki tłuszczowej, drenaż i pobudzenie krążenia. Jakie to składniki?

Na początku mamy dwa kompleksy, do których szczerze mówiąc podeszłam dość sceptycznie (po pierwsze nie znałam nazw tych kompleksów, po drugie zdecydowanie wolę polską nazwę składnika i bardziej przychylnie patrzę na wyciągi roślinne, a nie jakieś innowacyjne kompleksy, których świat jeszcze nie widział, a zagraniczna nazwa ma przyciągnąć klienta, że niby ten kosmetyk to taki super ą i ę), ale po zagłębieniu się w temat uważam, że jest w nich całkiem spory potencjał:

Purisoft - peptyd ekstrahowany z nasion drzewa Moringa, "działa jak magnez, przyciągając zanieczyszczenia i hamując wnikanie toksyn wgłąb skóry."

Intenslim - kompleks na bazie imbiru cytwarowego i ekstraktu z Globularia cardifolia (hmm, sprawdźmy co to, bo przecież na opakowaniu nie napisane: kulnik sercolistny, taki ogrodowy kwiatuszek), "silnie wyszczuplający, aktywuje syntezę enzymu kluczowego do spalania tkanki tłuszczowej, a także przywraca komórkom tłuszczowym prawidłowy rozmiar i kształt. Znacząco redukuje ilość tkanki tłuszczowej na brzuchu, biodrach i udach."

Ekstrakt z zielonej kawy - "przyspiesza proces spalania tłuszczu w komórkach, działa drenująco i stymuluje mikrokrążenie."

Kofeina - "redukuje objętość komórek tłuszczowych oraz hamuje proces powstawania owych adipocytów."

Alga fucus vesiculosus - "zwana pogromcą cellulitu, działa silnie ujędrniająco i uelastyczniająco, redukuje rozstępy oraz widocznie wygładza grudkową postać skórki pomarańczowej."

Kigelia africana - kigelia afrykańska albo drzewo kiełbasiane (owoce tej rośliny wyglądają jak dorodne kiełbasiska :)), "spektakularnie ujędrnia skórę", a to dlatego, że zawierają saponiny i flawonoidy i które reperują włókna kolagenowe.

Dodatkowo na drugim miejscu w składzie znajdziemy glicerynę, a na czwartym olej sojowy.

Według 4-tygodniowego badania na grupie kobiet serum zwalcza uporczywy cellulit w 89% i usuwa nadmiar płynów w 76%.



OPAKOWANIE, ZAPACH, KONSYSTENCJA
__________________________________________

250ml serum znajduje się w tubie, innego opakowania raczej nie znajdziecie. Ma o swoje plusy i minusy - na pewno jednak tubka jest higieniczna, aczkolwiek z drugiej strony możemy mieć problem z wydobyciem całości kosmetyku z opakowania, ale wtedy wystarczy mieć przy sobie nożyczki i je przeciąć.



Zapach? Dość przyjemny, o ile lubi się kawę z miętą. W konsystencji serum przypomina kremo-żel. Jest ono lekkie, szybko się wchłania, choć na początku delikatnie się klei, ale przeżyjecie:) I, najważniejsze, serum ma działanie termiczne, w tym przypadku chłodzące. Chłodzi i to grubo, więc podczas upałów to sama przyjemność je stosować.
















MOJA OPINIA
__________________________________________

Producent zaleca stosowanie serum dwa razy dziennie, wmasowując je w skórę okrężnymi ruchami. Niestety mi się nie chciało smarować dwa razy (jak zwykle), robiłam to raz dziennie, najczęściej wieczorem, po kąpieli. Zwracałam jednak uwagę na dokładne wsmarowanie serum i faktycznie   starałam się to robić okrężnymi, dość intensywnymi i szybkimi ruchami, bo jak wiadomo, masaż także doskonale wpływa na pobudzenie krążenia i drenaż, dzięki temu też dajemy szansę składnikom aktywnym wchłonąć się w skórę.

Muszę koniecznie zaznaczyć, że serum daje efekt już po pierwszym użyciu. Tym efektem nie jest oczywiście całkowite pozbycie się cellulitu, lecz wyraźnie odczuwalne wygładzenie skóry. Im dłużej je stosowałam tym to wygładzenie stawało się nie tylko wyczuwalne, ale i widoczne - struktura skóry wygląda zdecydowanie lepiej już po tygodniu, co było dla mnie absolutnym zaskoczeniem. Potem przy zebraniu skóry z uda w dłoń nie była już ona tak bardzo pofałdowana i grudkowata, jak przedtem.

Serum oczywiście nie zwalczyło cellulitu całkowicie (tego nie oczekiwałam), lecz uważam, że i tak radzi sobie lepiej i szybciej niż inne kosmetyki antycellulitowe. Myślę, że jeśli czeka Was na dniach jakaś impreza, a chciałybyście założyć krótszą sukienkę mimo tego, że nie jesteście zadowolone z wyglądu swoich ud, to warto zainwestować w ten produkt. Smarowanie się nim dwa razy dziennie (z dokładnym masażem) da efekt gładszej i jędrniejszej skóry, a skórka pomarańczowa nie będzie tak bardzo widoczna.











Moja ocena: 6/6 - nie mam się do czego przyczepić. Serum jest skutecznie i wygodne w użyciu. 



GDZIE KUPIĆ?: Rossmann, drogerie internetowe
CENA: 19,99 (Rossmann), 17-34zł (w Internecie)


Serum to pojawiło się już na moim InstaStory - jeśli wolicie słuchać niż czytać to serdecznie zapraszam na mojego Instagrama, czasem do Was gadam:) Link poniżej:)



Stosujecie kosmetyki antycelluitowe? :)

Buziaki,
Maddie Ann:)

__________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK

Czytaj dalej

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Paznokcie na lato: Neess Neonowa Obsesja - prezentacja lakieru hybrydowego, pierwsze wrażenia


Sezon na letnie paznokcie czas zacząć! Wszelkie odcienie pasteli i neonów oraz szalone stylizacje to coś, czego fanki modnych paznokci pragną najbardziej o tej porze roku:)  No bo kiedy poszaleć, jak nie teraz? :) Jeśli chcecie zobaczyć jaki cudny lakier ma do zaoferowania firma Neess, to zapraszam do lektury!

Neess to marka firmy Donegal. W swojej ofercie posiada nie tylko lakiery hybrydowe do paznokci oraz przeróżne pyłki, efekty czy naklejki ale także akcesoria do włosów i makijażu (nawet zakupiłam gąbkę do podkładu:)). Jedną z kolekcji lakierów reklamuje sama Cleo! Do obejrzenia i kupienia pod tym linkiem: http://neess.pl/21-kolekcja-by-cleo-neonowe .

Swój lakier kupiłam na targach Beauty Days. Musze przyznać, że gama kolorystyczna jest naprawdę świetna, dlatego kompletnie nie mogłam się zdecydować na to, jaki lakier wybrać, lecz wiedziałam jedno - chcę coś na lato:) Sprzedawca polecił mi od razu Neonową Obsesję. Kupiłam i nie żałuję:) Btw, bardzo mi się podobają ciekawe polskie nazwy lakierów, np. Wszystko albo róż, Śliwka w kompocie czy Coś piszczy w trawie :)



Kolor odbiega od odcienia naklejki na zakrętce dość mocno - naklejka jest pomarańczowa, a lakier sam w sobie jest mieszanką pomarańczowego i różu. A kolor na stronie internetowej jest już w ogóle różowy, więc ciężko stwierdzić, jaki on będzie wyglądał na żywo. Mnie Neonowa Obsesja kojarzy się ewidentnie z arbuzem w neonowym wydaniu. 






Jeśli chodzi o jakość to jest ona porównywalna do Semilaca i NeoNaila - czyli dość dobra:) Jego gęstość także jest podobna do gęstości lakierów tych dwóch firm. Lakier trzyma się na moich paznokciach już trzeci tydzień, nie blaknie i nie ściera się. Podczas malowania nie pojawiają się żadne pęcherzyki czy bąbelki. 






Cena lakieru to 29,99. 

Próbowałyście kiedyś lakierów Neess? Lubicie takie neonowe odcienie na paznokciach?:)

Buziaki, 
Maddie Ann:)

________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK

Czytaj dalej

wtorek, 13 czerwca 2017

Jak pozbyć się bladej skóry w minutę? Bielenda CC Body Perfector - Multifunkcyjny krem korygujący do ciała | RECENZJA


Lato już u progu, a Wy nie macie ochoty pokazywać nóg, bo są blade jak u albinosa? Nie chce Wam się smarować samoopalaczem, nie lubicie jego zapachu? Mam coś dla Was. Coś, po czym Wasze nogi będą mieć zdrowy koloryt, co ukryje siniaki i przebarwienia. I to wszystko w minutę!



O istnieniu takiego produktu dowiedziałam się na zeszłorocznej edycji Meet Beauty rozmawiając z paniami z Bielendy. I nie to, że ja nie wiem, co to są rajstopy w spreju, bo wiem, ale nigdy nie używałam. A to wydało mi się lepsze, bo ma filtr, drobinki i pielęgnuje i inne takie takie. Niedługo po konferencji wyniuchałam w Rossmannie ten cc korektor/body perfector (nie umiem tego nazwać do dziś, bo raczej "multifunkcyjny krem korygujący do ciała" wydaje mi się za trochę długie, jak już komuś opowiadam o tym cudeńku). Zakupu nie żałuję ani trochę. Jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, to zapraszam do scrollowania dalej:)


OPIS PRODUCENTA, SKŁAD:
_______________________________________







Sami widzicie: krem ma robić chyba wszystko. Ale czy faktycznie to robi?

Skład: 

Aqua (Water), Caprylic/Capric Triglyceride, Isononyl Isononanoate, Glycerin, Ethylhexyl Cocoate, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Ceteryl Alcohol, Glyceryl Stearate, CI 77891 (Titanium Dioxide), Mica, Potassium Cetyl Phosphate, Centella Asiatica Leaf Extract, Ubiquinone, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Dimethiconol, Cyclopentasiloxane, Dimethicone, Lecithin, Propylene Glycol, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Ethylhexylglycerin, Lactic Acid, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, DMDM Hydantoin, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropional, Limonene, CI 77491 (Iron Oxides), CI 77492 (Iron Oxides), CI 77499 (Iron Oxides).

Na początku są trzy emolienty i gliceryna (po wodzie), ale zaraz za nimi masło kakaowe:) Potem dwutlenek tytanu (filtr przeciwsłoneczny), wyciąg z wąkroty azjatyckiej, która jest rewelacyjna w zwalczaniu cellulitu i wzmacnianiu naczynek krwionośnych, koenzym Q10, kwas hialuronowy, witamina E, dalej silikony, lecytyna, kwas mlekowy, konserwanty i barwniki.  Nie jest najgorzej:) Ale za cholerę nie mogę tego wyciągu z orzecha włoskiego znaleźć...


OPAKOWANIE:
_______________________________________



Krem zamknięty jest w tubie o pojemności 175ml. Przez ten mały otworek wylewa się odpowiednia ilość kremu - jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby wyszło za dużo, mimo lekkiego/normalnego ściśnięcia tubki (przy niektórych opakowaniach niestety tak jest). Muszę się przyczepić do zakrętki - nie cierpię odkręcanych wieczek w tubkach! O wiele bardziej wolę takie, które się "odtyka" - zapewnia mi to większą wygodę w stosowaniu produktu. Szkoda też, że nie ma (przynajmniej nie widziałam takich) podróżnego opakowania tego produktu - chętnie zabrałabym ze sobą na wakacje małą tubkę 50ml, która posłużyłaby mi, dopóki się moja skóra się nie opali:)


DZIAŁANIE:
_______________________________________

Krem daje efekt rajstop w spreju i tego nie można przeoczyć:) Skóra ma jednolity koloryt i tego właśnie najbardziej mi brakowało, ponieważ nie dość, że moja skóra jest blada, to jeszcze wystarczy ją lekko dotknąć i już mam siniaka, oprócz tego widoczne są żyłki. Ostatnie dni były upalne i dzięki temu kremowi mogłam założyć sukienkę czy krótkie spodenki. Wszelkie niedoskonałości i przebarwienia są dobrze ukryte. Skóra na nogach (bo tylko tam stosuję ten produkt, a o tym, dlaczego dowiecie się za chwilę) jest też jakby lekko opalona, oczywiście nie jest to efekt trwały, jak przy samoopalaczu, bo krem się zmywa. "Opalenizna" nie jest nachalna i mocna - jest taka w sam raz, jakby dopasowywała się do skóry. Przynajmniej mojej.



Wszystkie obietnice z przedniej strony produktu są spełnione, oprócz jednej.... Krem ten nie jest wodoodporny, więc nie jestem przekonana, czy nadawałby się na plażę czy basen (tak jak jest napisane w opisie na opakowaniu). Nie jest nawet odporny na ścieranie. Do dziś pamiętam, jak usiadłam mojemu mężowi na kolanach i zostawiłam jasnobrązowe plamy na jego jasnych spodniach... Nie tego się spodziewałam. Z tego właśnie powodu nie stosuję korektora na ręce - tutaj jest większe prawdopodobieństwo, że dotknę czegoś białego lub ubrudzę sobie ubranie. Zresztą, na ręce nie jest mi aż tak potrzebny jak na nogi, gdzie siniak siniakiem siniaka pogania, a `wszystko na widocznych naczynkach.  

Znalazłam pewien sposób na ten krem - rozrabiam go pół na pół z moim ulubionym, ale niestety już wycofanym ze sprzedaży balsamem rozświetlającym Ziaja Sopot. Dodatek tego balsamu sprawia, że efekt jest jeszcze delikatniejszy, ale nadal dobrze widoczny, nogi są jeszcze bardziej rozświetlone (balsam Ziaji ma delikatne drobinki) i ten efekt rajstop się tak bardzo nie ściera. Lubię go też łączyć z balsamem do ciała od Indigo - ale ten ma już większy brokat:)

Kliknij baner poniżej i sprawdź, gdzie jest najtaniej!

Na zdjęciu prawa noga posmarowana korektorem, lewa bez balsamu:



Tak więc prezentuje się jeden z moich ulubieńców 2016 roku:) Daję mu...



5 gwiazdek - jedną odejmuję za brudzenie jasnych ubrań i zakrętkę. Nie zmienia to jednak faktu, że CC korektor jest produktem, którego na pewno nie zabraknie w mojej kosmetyczce.



Próbowałyście kiedyś takiego korektora lub rajstop w spreju? Co myślicie o tego typu produktach? Czekam na Wasze komentarze:)

Buziaki,
Maddie Ann:)

________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK


Czytaj dalej
Obsługiwane przez usługę Blogger.