Cześć:)
Ci z Was, którzy dobrze mnie znają, wiedzą, że nie lubię się smarować. Chociaż.... może nie to, że nie lubię, po prostu mi się nie chce, ale też nie mam jakoś wyjątkowej potrzeby by to robić. Jedyna rzecz, która mi zawsze przeszkadzała i czułam, że przydało by się co nieco wsmarować w skórę była sucha skóra na nogach i cellulit.....
No właśnie, nieszczęsny cellulit spędzał mi sen z powiek. Ja doskonale wiem, że samymi kosmetykami problemu nie zwalczę - tak się po prostu nie da, a nawet jeśli, to wróci jak bumerang (tym bardziej jeśli ktoś, tak jak ja, przyjmuje tabletki antykoncepcyjne). Mimo wszystko postanowiłam jednak coś na uda i pośladki stosować - jeśli skóra jest odpowiednio nawilżona, jej struktura się poprawia, uelastycznia się i skórki pomarańczowej tak bardzo nie widać. Wypróbowałam kilku kosmetyków i zauważyłam, że im tłustsza i cięższa konsystencja, tym lepiej dla skóry i gorzej dla cellulitu:)
Tłuścioch, drapanka i masaże
Poprzestałam więc na poczciwym maśle shea:) Aby wzmocnić jego działanie, dodaję do niego kilka kropel olejku grejpfrutowego. Dlaczego akurat tego? Olejek eteryczny z grejpfruta przyspiesza wydalanie toksyn z komórek, co jest dość istotne w kuracji antycellulitowej. Ponadto uwielbiam jego zapach - przechodzą mi dzięki niemu bóle głowy, nawet te migrenowe (z tym, że trzeba interweniować wcześnie, póki ból się nie nasili i nie pojawią się ewentualne nudności). W planach mam jeszcze zakup olejku imbirowego, który poprawia ukrwienie:)
Przed wcieraniem masła w newralgiczne, dotknięte cellulitem miejsca, robię sobie małą.... drapankę za pomocą gąbki loffah. Na sucho. Taka gąbka mięknie z kontakcie z wodą i nie drapie skóry, a na tym mi właśnie zależy:) To ma zastąpić tradycyjny peeling, który wykonujemy pod prysznicem - ścieram martwy naskórek, który przeszkadza w prawidłowym wchłanianiu się kosmetyku. Nie robię jednak tego codziennie - mogłaby podrażnić skórę, gdyż taka gąbka naprawdę potrafi mocno podrapać:)
Po ewentualnej "drapance" mieszanką masło shea+olejek grejpfrutowy smaruję uda i pośladki wieczorem, przed pójściem spać. Staram się przy tym wymasować skórę, mocniej ją uciskać i ugniatać. Taki masaż wykonuję przez kilka minut - więcej by mi się nie chciało. Na szczęście te kilka minut w zupełności wystarcza - masaż rozgrzewa i pozwala preparatom kosmetycznym lepiej się wchłonąć.
Trochę ruchu, trochę diety....
OK, wydrapałam się, wysmarowałam tłustym masłem i co? Kłaść się spać z taką warstwą tłuszczu na skórze? Nie:) Czas na przysiady:) Świadoma tego, że nie samymi kosmetykami cellulit da się zwalczyć, wykonuję 3 serie przysiadów po 10 powtórzeń. Może nie dużo, ale w ciągu dwóch tygodni udało mi się zauważyć to, że mięśnie ud są wzmocnione (po prostu czuję, że mam mięśnie, a nie tylko skórę), a pupa nieco się podniosła:) Muszę jeszcze zaznaczyć, że nie są to takie zwykłe przysiady - robię je na szerzej rozstawionych nogach, z wyprostowanymi plecami, jak najniżej mogę, a w momencie wstawania z przysiadu świadomie mocno napinam mięśnie pośladków. Ważne jest to, żeby to napięcie kontrolować - jeśli nie będziemy tego robić, mięśnie nie będą dostatecznie napięte. Na początku czułam bardzo lekkie zakwasy, w tym momencie już tego nie czuję. Takie zabiegi wykonuję 4-5 razy w tygodniu, z gąbką 2-3 razy.
A co z dietą? Przede wszystkim zrezygnowałam z soli, która zatrzymuje wodę w organizmie. Staram się nie solić kanapek, dań, które przygotowuję, nawet wody, w której gotuję makaron czy ryż staram się nie solić, chociaż z tym to akurat różnie u mnie bywa. Ponadto staram się ("staram się" to dość częste, bo trafne stwierdzenie:)) ograniczyć ilość spożywanego tłuszczu, co dało bardzo pozytywne rezultaty w moim ogólnym samopoczuciu - czuję, że jakoś moim kiszkom lepiej idzie trawienie, nie mam wzdęć i nie czuję się jak napompowana jak opona od ursusa, gdy mam PMS. I troszkę schudłam:) Do tej listy ograniczanych produktów spożywczych dorzuciłam jeszcze słodycze - w tym momencie zjedzenie kilku czekoladek kończy się u mnie nudnościami i bólem żołądka.
Raz w tygodniu staram się też.... tańczyć:) Nie mam za bardzo czasu i kasy na zapisanie się na zumbę, ale coś tam kumam w tym temacie, włączam youtube i jazda!:) Zastanawiam się też nad tym, czy by nie zacząć sobie gdzieś truchtać, nawet miałam zacząć to robić od tego tygodnia, ale dopadł mnie półpasiec:( No cóż, z tego pomysłu postaram się nie zrezygnować:)
W tym momencie, jeśli miałabym określić procentowo w jakim stopniu cellulit został zniwelowany, po 3 tygodniach takiej kuracji, będzie to około 40%. Myślę, że to dużo, a na pewno będzie jeszcze więcej. Wreszcie poczułam, że mam jakieś mięśnie, a pośladki fajnie się podniosły:) Jestem jak na razie zadowolona, narzeczony też;) Jednak zdjęć przed/po Wam niestety nie przedstawię - wstydzę się robić sobie foty w majtach:D
A jak Wy walczycie z cellulitem?:)
______________________________________
BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
Mój sposób: rowerek stacjonarny, masażer elektryczny z wymiennymi nakładkami, rękawica do masażu, zielona i biała herbata oraz reduktor cellulitu z Ziai:)
OdpowiedzUsuńTeż muszę wprowadzić zieloną herbatę na stałe do swojej diety:) I zainteresuję się tym reduktorem z Ziai:)
UsuńDuże efekty dają ćwiczenia :)
OdpowiedzUsuńOj tak, ruchu nic nie zastąpi:)
UsuńMasaże na sucho są genialne na cellulit! Poza tym ćwicZę jogę i wchodzę po schodach. Gdy ktoś nie lubi przysiadow to schody godnie je zastąpią.
OdpowiedzUsuńSchody są super, ale ja mieszkam akurat w domku parterowym, więc schodów jest tylko 7:D Zostają mi więc tylko przysiady:)
Usuńodnośnie ćwiczeń, to ja zaczęłam z Mel B. Trwało to prawie miesiąc :D i żałuję że przestałam...skóra wtedy zdecydowanie lepiej była napięta...
OdpowiedzUsuńOrety, niezła metoda !!!
OdpowiedzUsuńDosyć ciekawy sposób , jeszcze nigdy o tej metodzie nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńJa używam olejku do ciała i masażera :)
Fajne sposoby na cellulit - napewno wypróbuję.
OdpowiedzUsuńJa systematycznie robię masaże na sucho , plus smaruje się kosmetykami ujędrniającymi :)
OdpowiedzUsuńChodzę na Crossfit i X Fitness - polecam. Po poł roku ćwiczeń widzę ogromną różnicę! A zielona herbata nigdy nie zaszkodzi :)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie muszę kiedyś spróbować:)
Usuńile to się trzeba nagimnastykować, żeby tą słodką pomarańczową skórkę odesłać gdzie diabeł mówi dobranic...
OdpowiedzUsuńCudowny blog:)
Po pracy szukam Cię na fb i instagramie, tam pewnie równie pięknie:)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)
fochzprzytupem.blogspot.com
www.facebook.com/pages/FOCH-z-przytupem/727676660654507
instagram.com/fochzprzytupem
Oj trzeba i to bardzo dużo:)
UsuńCieszę się, że Ci się podoba:) Na Insta mnie nie ma, tzn. mam profil, ale nie dodaję zdjęć, bo nie mogę się na niego dostać:( ale na FB jestem oczywiście:)
Ja używam żelu antycellulitowego wyłącznie ;)
OdpowiedzUsuńNiestety mam tak wrażliwą skórę, że żadne masaże takimi gąbkami czy nawet używanie olejków nie wchodzi w grę..
Ja robię peeleng z kawy grubomielonej i go uwielbiam , robię conajmniej 2 razy w tyg a tak to narazie nic nie robie :(
OdpowiedzUsuńJa nie miałam tego problemu do tej pory , ale widzę , że na moich udach coś zaczyna się dziać , więc zaczełam od kremów i masażu a teraz dołącze jeszcze ćwiczenia ... Lepiej zapobiegać niż leczyć ;p
OdpowiedzUsuńJa stosuje peeling z fusów kawy, do wzmocnienia balsam z eveline ze złotem i oczywiście trening, jest lepiej, ale całkiem pozbyć się go nie da :(
OdpowiedzUsuńZielona herbata dodana do diety jest świetna!
OdpowiedzUsuńwww.nataliamajmonroe.blogspot.com
Ja się lubię wspomagać kosmetykami. Uważam, że sama dieta i ruch nie wystarczą by się pozbyć cellulitu. Jeśli będziemy się smarować kosmetykami antycellulitowymi ( a co nam szkodzi i tak się smarujemy zwykłymi balsamami!) to nie dość, że szybciej pozbędziemy się pomarańczowej skórki, to jeszcze wygładzimy i napniemy skórę. Także polecam wypróbować! A oto mój hit, zobaczcie sobie na zdjęciach efekty, żeby nie było że ściema czy coś:
OdpowiedzUsuńhttp://naturica.pl/koncentrat-cynamon-lkarnityna250g
Najlepiej podejść do cellulitu poważnie już na wczesnym stadium, bo jak się rozwinie to niekiedy trzeba miesiącami się męczyć żeby się go pozbyć.
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie stawiam na ćwiczenia. To u mnie najlepiej działa. Oczywiście nie omieszkam też nawilżać cerę i masować ją. Czasami stosuje peeling kawowy
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCellulit był dla mnie wielkim problemem. Do czasu! Łykałam różnego rodzaju tabletki, stosowałam diety. Niestety efektów nie było widać, a nawet bym powiedziała, że są forma jest gorsza i cellulit był większy.
Byłam załamana. Dopiero w sieci wyczytałam, że medycyna estetyczna idzie do przodu i jest możliwe wyleczenie mojego obrzydliwego cellulitu.
Ktoś tam polecał zabiegi Icoone, poczytałam, umówiłam się na wizytę w jednej z warszawskich klinik i... na efekty nie musiałam długo czekać.
Jedna seria trwała 60 minut. Relax, wyciszenie, muzyka, miła pani Ola, nic nie bolało, a wręcz zabieg był przyjemny. Zrobiłam ich ok. 10 masaży z podciśnieniem. Dodatkowo zaczęłam jeść zdrowo i chodzić na basen. Horror z cellulitem zniknął. A byłam w klinice doktor Beaty Dethloff jakby ktoś pytał.
Bardzo dobra taktyka - mam podobną. Najgorsze co można zrobić to chyba ograniczyć się do jednego działania (najwcześniej właśnie smarowania) i łudzenia się, że coś zrobi się samo
OdpowiedzUsuńoczywiście ćwiczenia podstawa! :D z kosmetyków polecam kofeinę jest np. w Maternea - taki kosmetyk w aptekach
OdpowiedzUsuńĆwiczę od wielu miesięcy, efekty są znikome. Nadal niestety walczę z celulitem i coraz poważniej myślę o zabiegu odtłuszczania i pomocy Fosfadylocholiny... Wiele osób odradza mi ten pomysł lecz jestem bardzo zdesperowana. Chcę w końcu bez skrępowania ubrać się w bikini :)Kliknij żeby zobaczyć niby wielkie odkrycie? Ale czy napewno? Macie jakieś doświadczenia?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
moja dramatyczna walka z cellulitem zakonczyla sie moja wygrana. Posłuchałam się mamy która doradziła mi zrobić zabiegi antycellulitowe, po bezbolesnych i reklasujących zabiegach, obleśny cellulit zniknął z mojego ciałą. zabiegi robiłam i znanej i ceniowej doktor beaty dethloff, ktora posiada klinike w Warszawie. z reka na sercu polecam, bo probowalam juz roznych metod i ta okazala sie najlepsza.
OdpowiedzUsuńfajoski artykuł ja tylko dodam, że sparwdz sobie kiedyś taka markę Maternea, mam bardzo dobry antycellulitowy a do tego brak perfumowanych dodatków mnnie nie uczula
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł "drapanki" :D
OdpowiedzUsuńBardzo inspirujący artykuł :)
OdpowiedzUsuńZe swojej perspektywy mogę powiedzieć, że w moim przypadku nic tak nie podziałało i nie przyniosło takiego efektu co masaż antycellulitowy
OdpowiedzUsuńWykonuje te ćwiczenia i efekt jest coraz lepszy, chociaż teraz by się przydał jakiś kosmetyk nawilżający, bo jak się skóra zaczęła napinać to taka sucha się robi, może coś z ruszczykiem, czy bluszczem, ponoć dobrze działają, a coś słyszałam o sinialu, czy jakoś tak to może to wypróbuje, jak gdzieś znajde.
OdpowiedzUsuńWcieram vialise pomieszany z cynamonem i widać efekty.. no i chodzę też na Sambę :)
OdpowiedzUsuńja gdzieś czytałam, że taka mieszanka dobra jest do bodywrappingu.
UsuńFajnie, że podchodzisz tak kompleksowo do tematu. Niektórzy myślą, że wystarczy kupić jakiś balsam i problem zniknie. A tak naprawdę trzeba działać wielotorowo - tak, jak pokazujesz w swoim artykule. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńTaniec + ścianka wspinaczkowa + regularne wypady w góry to najlepsza metoda na cellulit :)
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdziło się połączenie aktywności fizycznej z dietą oraz domowe, naturalne metody i masaże:) najbardziej lubię peeling z kawy:) peeling mój ulubiony przepis:)
OdpowiedzUsuńJA cellulit zwalczyłam, ale to nie znaczy, że już nie dbam o moje strefy narażone na jego wielki come back. Mnie pomogły ćwiczenia z Ewą Chodakowską, peeling kawowy dwa razy w tygodniu oraz zielona herbata. Często też masowałam ciało peelingami z drogerii kosmetycznych. Dla chcącego nic trudnego. Trzeba jednak poświęcić sporo czasu i cierpliwości.
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis. Warto było tutaj zajrzeć
OdpowiedzUsuń