środa, 18 marca 2015
Denerwujący klienci - kolejne typy....
Jakiś czas temu w jednym z postów wyróżniłam 7 denerwujących typów klientów (do przeczytania TUTAJ), z którymi mam okazję obcować w moim miejscu pracy (sklep kosmetyczny). Ostatnio jednak zauważyłam, że kształtują się nowe typy, oczywiście takie, które działają mi (i współpracownikom) na nerwy. Czyli po prostu jest to kolejny post rozładowujący moją frustrację:D
Drodzy Rodacy. Jako sprzedawca mam za zadanie nakierowanie klienta na produkt, niezbędne mi są do tego informacje jaki jest typ cery/włosów, klient raczej musi mi je podać, żebym wiedziała, co polecić. Zazwyczaj po takiej rozmowie pada pytanie: "Czy to jest dobre?". Dlaczego nie cierpię tego pytania? Dlatego, że nie wszystko jest dobre dla wszystkich. Ja powiem, że dobre, a klient potem przyjdzie z reklamacją. Mogę co najwyżej powiedzieć, jakie są moje odczucia po stosowaniu tego produktu (o ile go rzeczywiście używałam), ewentualnie przytoczyć opinie klientów. Kiedy już się naprodukuję jak fabryka, pada kolejne pytanie: "No to wziąć to czy nie?", które powtarza się kilka razy. Takie zachowanie klienta jest dla mnie mocno kłopotliwe, ponieważ mam zawsze wrażenie, że próbuje mnie obarczyć odpowiedzialnością za działanie tego produktu na jego skórze, a, jak wiadomo, każda skóra jest inna i to, że u mnie się produkt sprawdził nie oznacza, że sprawdzi się na innej osobie. Po prostu boje się, że przyjdzie i powie: "Pani mówiła, że ten produkt jest dobry, a to gówno jest!".
Nie, nie będzie. Będzie sto razy wolniej.
Znany Wam pewnie przypadek, prawda? Drogeryjni macacze lubię też mniejsze sklepy. Kosmetyk naturalny? Słoiczek z napisem 6M na opakowaniu? A CO TAM! Powącham se. Albo paluchem se posmyram. Bo przecież ja muszę wiedzieć, jaki to ma zapach, mimo, że i tak tego nie kupię.
Matko i córko, ile ja się już nasłuchałam opowieści z Narnii. To mnie boli i tamto, byłam tu i tam, "oszukała mnie banda złodziei polskich decydentów", mój syn jest mądry, córka piękna, życie mnie przytłacza, "O JEZUSICKU JAK MNIE OCZY BOLĄ, PANI KOCHANA, BOLĄ MNIE OCZY, BO JEST WOJNA NA UKRAINIE I TO WSZYSTKO LECI, ODRA DO NAS IDZIE Z NIEMIEC, A (pewien kandydat na prezydenta, którego nazwiska nie przytoczę) POWINIEN ODPOWIEDZIEĆ ZA BLIDĘ!(czysty autentyk), Kościół, polityka, gospodarka, Kwaśniewski, Gierek, Wałęsa...
Moje pytanie brzmi następująco: CO MNIE TO OBCHODZI?
Mam czasem wrażenie, że ja nie jestem tylko sprzedawcą, spełniam też funkcję psychologa, czasem też robię za lekarza, chemika, szatniarza ("można tu coś zostawić dla kogoś?") albo księdza.
...albo zioła. Albo pościel. Rękodzieło. Biżuterię. Kwiaty. Meble. Zasłony. Narzędzia. Pasek do spodni. Kierownicę do samochodu. Kubraczek na dupę pieska. Suszone kwiaty echinacei. Żakiet z najnowszej kolekcji Dżordżjo Bordżjo Wypierdacze.
Rozmawiam sobie z klientem o kosmetyku, podchodzi ktoś i dosłownie w pół słowa pyta o całkowicie inną rzecz. Szkoda, że mnie Mamuśka Natura nie obdarzyła dwoma aparatami gębowymi. Albo trzema. Albo 3 osoby zadają pytanie dosłownie w tym samym czasie. Wiele razy miałam na końcu języka zdanie: "Przepraszam, ale nie wiem, do kogo mam mówić". Aż się sama sobie dziwię, że jeszcze tego nie powiedziałam.
Ja do mówię do klienta, a ten kręci szczęką konsumując ze smakiem drożdżówkę/loda/czipsy czy jakieś inne gówno. Jakby ktoś pytał, czy czuję się przy tym komfortowo, to odpowiadam: NIE. Nie jestem przewodnikiem po muzeum, do jasnej choinki.
Podsumowując: mam wrażenie, że niektórym ludziom niedostatecznie wykształcił się mózg w życiu płodowym lub jego używanie jest dla nich co najmniej trudne, często wręcz awykonalne. Kultury i dobrego wychowania też niektóre persony w odpowiednim czasie nie przyswoiły.
Na szczęście, mimo, że odsetek powyżej wymienionych osobistości jest znacznie większy, to można spotkać naprawdę miłych ludzi i to bez względu na wiek:) Da się z nimi normalnie pogadać, czy to o kosmetykach, czy o czymkolwiek innym i nie muszę wysłuchiwać pretensji do całego świata, tak, jakbym ja była temu winna. Nawet czasem słyszę słowa pochwały, za to, że jestem miła i mam dużą wiedzę na przykład. Można? Można.
I tym optymistycznym akcentem kończę ten post:) Oczywiście napiszcie, co o tym wszystkim myślicie:)
_________________________________________
BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
Autor : Maddie Ann
Zobacz też:
48 komentarzy:
Dziękuję za dodanie komentarza! Aby uniknąć spamu moderuję wiadomości, więc nie będzie on widoczny od razu, pojawi się najpóźniej następnego dnia. Jeśli chcesz być ze mną na bieżąco, zachęcam do zaobserwowania bloga lub/i polubienia strony na Facebook'u lub Google+:) Staram się zawsze odwiedzać blogi komentujących;)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
No to pojechałaś! Nr 1-4 - podpisuję się rękami i nogami :)
OdpowiedzUsuńMusiałam dać upust swojej frustracji:D
UsuńJak się pracuje z ludźmi to czasem niestety trzeba porzucać "talerzami", bo to zdrowo
UsuńZgadzam się, gdyby nie to, już dawno bym zgłupiała:)
UsuńTakie są uroki pracy z ludźmi, miałam podobnie w sieciówce odzieżowej. po jakimś czasie idzie przywyknąć, ale czasem pod koniec dnia człowiek jest tak wyczerpany psychicznie, że szkoda słów...
OdpowiedzUsuńMoja mama pracuje fizycznie i zdarza się, że jest po całym dniu pracy mniej zmęczona niż ja, mimo, że ja ciężkiej fizycznie pracy nie mam, a to sobie posprzątam czy przyjmę dostawę i to tyle. Aż mi czasem głupio, że narzekam, ale mama przyznała, że psychicznie można się bardziej wykończyć niż fizycznie....
Usuńo matko współczuję Ci... ja pracuję w całkiem innej branży ale niestety takie osoby zdarzają się dosłownie wszędzie! jest to mega męczące psychicznie, czasem lepiej byłoby pomachać 8 godzin łopatą niż obsługiwać ludzi...
OdpowiedzUsuńMyślę tak samo jak wychodzę z pracy;)
UsuńOj tak znane mi są te denerwujące przypadki ;/
OdpowiedzUsuńzgadzam się z tobą :))
OdpowiedzUsuńLudzie są okropni, szczerze współczuję.
OdpowiedzUsuńah, ci ludzie... ja kiedyś pracowałam na recepcji w hotelu- to jest dopiero hardcore, jak się jest samemu na zmianie i przychodzą do ciebie stare hiszpanki z awanturą, a ty znasz tylko angielski, niemiecki, francuski i odrobinę węgierskiego... a te się drą po hiszpańsku myśląc, że człowiek cos zrozumie jak będa mowić głośniej... haha masakra! mam nadzieję, że już w życiu nie bede musiala pracowac w hotelu!
OdpowiedzUsuńNo i widzisz? Nie dość, że poliglotka, to jeszcze źle:) Teraz się musisz nauczyć hiszpańskiego:)
UsuńA tak na poważnie to też nie chciałabym pracować w hotelu.... W ogóle chyba przez jakiś czas chciałabym nie mieć kontaktu z ludźmi, bo wysysają ze mnie wszelką radość życia.
No cóż zrobisz....tacy są ludzie :))
OdpowiedzUsuńJeszcze nie spotkałam się z takimi ludźmi :)
OdpowiedzUsuńJAK JA CI ZAZDROSZCZĘ!
UsuńWiesz co? Współczuję Ci. Często, robiąc np. zakupy kosmetyczne, obserwuję ludzi w sklepie/drogerii/aptece. I muszę Ci przyznać rację. No i pogratulować opanowania i cierpliwości. Ja bym tak nie wytrzymała zbyt długo.
OdpowiedzUsuńOpanowanie i cierpliwość - te cechy są już u mnie na wyczerpaniu. Niby powinno być tak, że im dłużej pracuję, tym bardziej powinnam być odporna na takie zachowania. Niestety nie jest tak. To jest tak jak w przypadku szkodliwych składników w kosmetykach - nie jest tak, że im dłużej je stosujemy, tym skóra w miarę upływu czasu się uodparnia. Staje się ona coraz bardziej wrażliwa na te składniki. To tak jak ja na takich ludzi.
UsuńNaprawdę współczuję użerania się z takimi osobnikami:/ Ja pracuję jako nauczycielka, ale uwierz, że niektórzy rodzice przychodzą tylko po to, by opowiedzieć o swoich problemach z teściami, sąsiadami itd. Poza tym przedstawiają mi swój cały życiorys. Czasami pakuję się na ich oczach i mówię, że muszę już jechać do domu:)
OdpowiedzUsuńDobra metoda:) Szkoda, że ja nie mogę wyjść i zamknąć sklepu:D
UsuńZ tym macaniem NIE testerów, a produktów do kupienia to irytujące !! Dużo osób tak robi
OdpowiedzUsuńNiestety. Takie osoby chyba raczej kosmetyków nie kupują w ogóle, tylko przychodzą sobie pooglądać i pomacać. Nie zdają sobie sprawy, że ktoś może zechciałby za to zapłacić i raczej oczekiwałby świeżego produktu.
Usuńaż mi glupio ale ejstem zdecydowanie klientem z punktu drugiego hahaha
OdpowiedzUsuńHa! Mamy gagatka:D
UsuńŻartuję oczywiście:) Takie wzdychanie nie przyspieszy kolejki, uwierz mi:)
Haha, przeczytałam Twój post mojej mamie i obie się uśmiałyśmy po pachy. I ona też dokłada swoje.
OdpowiedzUsuńSklep warzywno-owocowy:
- Ma pani papierosy?
Eh... niestety, przy pracy z ludźmi zawsze się takie ewenementy trafią.
~Vidaet
Hahaha:D No jak widać nie tylko ja się męczę.....:)
UsuńPrzydałoby się:) Może by ktoś taki to przeczytał, bo wątpię, że zrobi to na moim blogu:)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, bo dorabiam sobie w sklepie :P No ale cóż meliska z rana i do przodu :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to bardziej przydałoby się piwo:D
UsuńJa w zamierzchłych czasach pracowałam w Empiku. To dopiero była jazda :) Raz klient powiedział mi, że mam uśmiech jak spod lodziarni :D Mój ulubiony typ klienta: proszę mi coś doradzić na urodziny dla 50-latka, który nie czyta, nie ogląda filmów, ani nie ma żadnych pasji.
OdpowiedzUsuńO Empiku to trzeba by osobny temat założyć:)
UsuńTeraz mogłabyś mu polecić kubek albo wałek od ciasta:)
Ale się uśmiałam czytając ten i poprzedni post!! Też pracuję w sklepie kosmetycznym (i tą pracę uwielbiam) i w pełni się z Tobą zgadzam!! Znam dokładnie te same typy ludzi!! No cóż, pozostaje nam zachować ogromny dystans i jakaś dobra duszka obok, która wysłucha naszych przekleństw po długim i denerwującym dniu w pracy :)
OdpowiedzUsuńŁooohohohooo biedne te moje dziewczyny pracujące ze mną! Muszą słuchać mojego tłustego bluzgania:D
UsuńCudowne zestawienie! Uśmiałam się strasznie :D Te typy są uniwersalne, bo w każdej mojej pracy jako sprzedawca ich spotykałam ;)
OdpowiedzUsuńHahahaha, ubawiłam się przy czytaniu Twojego posta niesamowicie! :D
OdpowiedzUsuńHehe :) ale się uśmiałam. To prawda z tym otwieraniem produktów :/ już nie raz spotkałam się z otworzonym produktem w drogerii... Ech, a później kupuje się tak w rzeczywistości zepsuty kosmetyk, bo miał 6 miesięcy ważności od otwarcia, bo ktoś chciałam jak to nazwałaś 'posmyrać'.
OdpowiedzUsuńWłaśnie się tak zastanawiam, ile ja już takich produktów kupiłam.... Na pewno wiem o jednym: Maybelline Color Tatoo z pięknym odciskiem palca na środku:(
UsuńPracowałam swego czasu w Rossmannie i wierz mi ... wiem, co mówisz... Ja uwielbiałam doradzać ludziom, ale tym, którzy wiedzą czego chcą, chcą doradzenia co MOŻE być dla nich dobre, a nie co na pewno będzie. Przecież na czole nie miałam i nie mam napisu 'WRÓŻKA' ... ech... to ciężkie przypadki..
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię doradzić, uwielbiam jak klient wychodzi zadowolony, nawet jeśli nic nie kupi... Ale wszystkim nie dogodzisz niestety:/
UsuńSkąd ja to znam, sama zastanawiałam się nad takim wpisem.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam:)
UsuńMacacze doprowadzają mnie do szału, otworzy, pomaca, a jak kupić chce to weźmie ten egzemplarz obok, albo poprosi o kolejny z szuflady.
UsuńOstatnio klientka sama odsunęła sobie szufladę z kolorówką, chciała sobie sama poszukać.
Mrukliwi psują humor, zapyta z łaską, a jeśli odpowiedź go nie satysfakcjonuje, to odwróci się na pięcie bez żadnej reakcji, jakiejkolwiek odpowiedzi i stoi człowiek osłupiały brakiem szacunku, kultury.
Jeśli ktoś na moje pytanie Dla osoby w jakim wieku ma być krem? odpowie dla takiej w moim, to mam ochotę wyjść z siebie, ale nadal się uśmiecham, choć czasem trudno.
Zaskakują mnie nadal takie osoby które wezmą kosmetyk, ponoszą go trochę i wrzucą gdzie popadnie, w waciki, w podpaski, bo im się odwidziało, albo porzucą koszyk i wyjdą ze sklepu.
Czasem odnoszę wrażenie że jestem z innej planety, bo nawet by mi przez myśl nie przeszło tak się zachować.
Super post, ludzie nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać :) I po co chodzić do kina jak w koło tyle atrakcji? :D
OdpowiedzUsuńHaha, racja!:)
UsuńTo niestety typowe sytuacje i nawet zdarzają się nie tylko w sklepach :/
OdpowiedzUsuńmusisz być naprawdę oazą cierpliwości :D
OdpowiedzUsuńHehe. Proponuje popracowac w polskim sklepie za granica. Ludzie w innych sklepach nie umia die dogadac wiec wyladowuja swoja frustracje w polskim hehe. I ciagle zle.
OdpowiedzUsuńHehe. Proponuje popracowac w polskim sklepie za granica. Ludzie w innych sklepach nie umia die dogadac wiec wyladowuja swoja frustracje w polskim hehe. I ciagle zle.
OdpowiedzUsuń