piątek, 29 lipca 2016

Z pamiętnika sprzedawcy: Darmowa próbka? Poproszę o więcej!




Bezpłatne próbki kosmetyków to doskonały sposób na wzrost sprzedaży. Dzięki nim klient ma okazję wypróbować kosmetyk. Denerwują mnie jednak ci, którzy z góry zakładają, że nie wydadzą ani złotówki na pełnowartościowy produkt, bo zadowolą się testerami.

Przyznam szczerze, że jako konsument bardzo lubię taki sposób promocji produktów. Lubię coś przetestować, zanim wydam pieniądze na kosmetyk, szczególnie jeżeli mają być to grube pieniądze lub kosmetyk posiada w składzie substancję, którą niekoniecznie moja skóra może polubić.  

Jako sprzedawca, który czerpie wielką satysfakcję z zadowolenia klientów, wolę dać próbkę osobie, która nie jest przekonana do zakupu kosmetyku, bo ma bardzo wrażliwą skórę i „wszystko ją uczula” lub po prostu nie stać jej na konkretny produkt, niż sprzedać coś na siłę i obawiać się że, szybko wróci do mnie niezadowolona z zamiarem złożenia reklamacji.

Bezpłatne próbki traktuję jako formę reklamy, która często się sprawdza - nawet jeżeli klient nie przetestuje osobiście kosmetyku, to przekaże próbkę mamie, siostrze, koleżance... Tak czy siak, dobra opinia o drogerii i o samym produkcie idzie w świat. I o to chodzi.

Problem z próbkami pojawia się, gdy klient nie traktuje ich jako możliwość przetestowania kosmetyku, lecz jako sposób na uniknięcie wydania pieniędzy na pełnowartościowy produkt. Taka osoba, dostając ode mnie tester, od razu prosi o więcej (o wiele, wiele więcej). Myśli sobie: "Po co będę kupować, kiedy mam tyle próbek?, a do mnie mówi: "Wezmę jeszcze dla przyjaciółki, mamy, siostry, brata ("mówi pani, że to próbka podkładu? A wezmę mu, niech też wypróbuje"), babci, ciotki z Januszowa Dolnego i wujka z zagranicy". Może i faktycznie komuś je przekaże, ale bardzo często w takiej sytuacji podejrzewam, że raczej tego nie zrobi. Że zabierze wszystkie dla siebie, chociaż za nic w świecie nie chce się do tego przyznać.



Mogłabym powiedzieć, że nie obchodzi mnie, co klient robi z próbkami, ale nie mogę przejść obok tego obojętnie, kiedy inna osoba naprawdę potrzebuje wypróbować kosmetyk, a mnie zabrakło testerów, bo rozdałam je klientom, którzy nie chcieli wydać na produkt ani złotówki albo przyszli po nie, bo... właśnie wyjeżdżają na wakacje i przydałoby im się coś, co zmieści się do walizki.

Jednak zdarzają się sytuacje odwrotne - klient otrzymuje próbkę, za którą inni, żeby ją zdobyć, daliby się pokroić (choćby dlatego, że pełnowartościowy kosmetyk jest luksusowy i drogi), a mimo to zaczyna marudzić. Zazwyczaj nie podoba mu się typ produktu, ale zdarza się też, że nie odpowiada mu sam wygląd próbki czy za mała jej objętość. Jest mi wtedy przykro, bo dając ją klientowi, chciałam go wyróżnić i zachęcić do ponownych zakupów lub po prostu sprawić mu przyjemność i wywołać pozytywne wspomnienie na myśl o firmie, w której pracuję.

Na szczęście są jednak ludzie, którzy potrafią to docenić. Szkoda tylko, że jest ich tak niewielu. Pamiętam jedną z klientek, która wróciła do sklepu na drugi dzień, żeby podziękować mi za wrzucenie kilku próbek do jej torby z zakupami - była tym zachwycona. Jedna taka sytuacja wywołała uśmiech na mojej twarzy i sprawiła, że wszystkie niemiłe zdarzenia związane z rozdawaniem testerów poszły w niepamięć. I tego się trzymajmy:)

Z pamiętnika sprzedawcy to seria felietonów na temat pracy w sklepie kosmetycznym i relacji z klientami. Tekst jest dostępny także w magazynie branżowym Kosmetyki.


____________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK

Zobacz też:

27 komentarzy:

  1. słabe sytuacje są też wtedy, kiedy próbki, które normalnie są za darmo, sprzedaje się (robią to np.apteki na allegro);/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie się czytało :) Niestety znam takie osoby, które potrafią obskoczyć po kilka aptek w mieście i we wszystkich poprosić o próbki. W efekcie nie muszą wydawać pieniędzy na pełnowartościowy produkt. Tylko z drugiej strony to strasznie żałosne zagranie. I tak jak mówisz - braknie próbek dla tych osób, które rzeczywiście chcą wypróbować kosmetyk przed zakupem całej pojemności.
    Lubię dostawać próbki dorzucane do zakupów. Ale sama niechętnie o nie pytam, po prostu mi głupio :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako klient też lubię próbki i wiem, że moi klienci też je lubią, dlatego, jeśli tylko mogę, to im je daję. Zazwyczaj uprzejmie dziękują, są zadowoleni, ale zdarzają się takie kwiatki, który się prostuje kręgosłup na słowo "próbka" i dostają szaleju :)

      Usuń
  3. Próbki to świetny sposób na wypróbowanie produktu. Tym bardziej podkładu np. czy kremu do twarzy by sprawdzić czy nas nie uczuli czy nie wywoła czegoś czego byśmy nie chcieli. Tym bardziej kiedy coś nie kosztuje 10zł a 100zł. Wtedy faktycznie lepiej na początek przetestować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, próbki są bardzo często przydatne, szczególnie osobom z cerą wrażliwą.

      Usuń
  4. Nie wyobrażam sobie kupic podkładu bez jego wcześniejszego wypróbowania. Próbki pod tym względem sa super!

    OdpowiedzUsuń
  5. ja raz poprosiłam o próbkę, bo też chodził za mną jeden podkład, ale obawiałam się co do koloru.. przeglądałam godzinami zdjęcia na necie, ale wiadomo, ze u siebie to co innego. Był drogi, ale pani zniesmaczona odbąknęła mi, że próbki są dla klientów, ale tylko w sklepie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, trochę niemiło się zachowała, ale z drugiej strony może kierownictwo ją zmusza do tego, żeby odmawiać, a ona ma już dość ciągłych pytań....choć ja, jako sprzedawca, nie daję po sobie poznać, że mam dość jakichkolwiek pytań ;) Swoją drogą próbka podkładu to podstawa, jeśli chcemy dobrać odpowiedni kolor i wykończenie dla naszej skóry. Nawet z testera, jakby mi ktoś do słoiczka czy jakiegokolwiek innego opakowania przelał, to bym była zadowolona.

      Usuń
  6. Właśnie nie lubię prosić o próbki, bo boję się, że krzywo na mnie za to spojrzą :P Głupie wiem. Zazwyczaj cieszę się z tego co dostanę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest grzechem zapytać o próbkę! :) Masz do tego pełne prawo:) Jak mają, to dadzą, jak nie, to nie, i tyle:)

      Usuń
  7. Bardzo miły gest jeśli sprzedawca dorzuci próbkę, ja sama o nie nie proszę, bo jest mi po prostu głupio. Jeśli mam więcej próbek tego samego np kremu to najpierw je zużywam a jeśli produkt faktycznie mi się spodoba to kupuję pełnowymiarowe opakowanie :) Sytuacja, że klient prosi o więcej próbek według mnie jest żałosna i niekulturalna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i się z Tobą zgadzam i nie, Tak bo po jednym czy dwóch opakowankach już wiesz czy np podkład Ci pasuje, Nie, bo jeśli masz skórę bardzo wrażliwą to różne nieprzyjemności mogą się zadziać dopiero przy np 3 nałożeniu produktu. inna sprawa jak ktoś chce ich z 10, to już jest niefajne

      Usuń
    2. Racja, jeśli chodzi o kremy powinno się otrzymywać kilka próbek, choć wiem, że nie wszystkie sklepy mogą sobie na to pozwolić, bo ich na tyle nie mają. Wrażliwa skóra może zareagować podrażnieniem dopiero po kilku użyciach. Jednak niektórzy o tym wiedzą doskonale i to wytłumaczenie stosują po to, aby wyłudzić więcej próbek. I za dwa tygodnie znów po nie przychodzą. I to jest bardzo denerwujące.

      Usuń
  8. Ja czasami korzystam z próbek, ale najczesciej podkładów bo dzięki nim wiem czy warto kupić jakiś podkład ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. sympatyczny tekst tako opwiastka. Podoba mi się Twoje podejście do testerów. Rzadko trafiam na takich pracowników sklepów, a wypróbować zawsze warto jeśli, jak sama wspomniałaś ma się wrażliwą skórę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, wrażliwa skóra niestety może nie tolerować większej części dostępnych kosmetyków, więc dobrze jest dany produkt przetestować, bez znaczenia czy jego pełnowymiarowa wersja kosztuje 10 czy 100 zł.

      Usuń
  10. Lubię, kiedy mogę sprawdzić za pomocą próbki, czy kosmetyk nie zrobi mi krzywdy lub mnie nie zawiedzie. Dotyczy to zwłaszcza kremów do twarzy, bo często coś mnie zapycha lub uczula, a także podkładów, gdyż rzadko który nie warzy się na mojej cerze :) Zbieranie próbek dla oszczędności to moim zdaniem buractwo...

    OdpowiedzUsuń
  11. Próbki to chyba temat rzeka, ale masz rację. Wcale się nie dziwię, że niektóre sprzedawczynie dają je niechętnie, bo klientki bywają wyjątkowo pazerne. Sama rzadko proszę o próbki, ale kiedy jeszcze szukałam odpowiedniego podkładu spędzałam z ekspedientkami strasznie dużo czasu na próbach dobrania - jestem bladziochem i mam problem z drogeryjnymi podkładami. Sporo się nasłuchałam od nich na ten temat właśnie... Szczególnie miło wspominam panią z Paese, która nie mając próbek dla mnie zaproponowała, żebym poszła do Rossmanna tuż obok po słoiczki, bo czym po prostu zrobiła mi próbki z testerów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani z Paese zachowała się bardzo fajnie:) Widać, że naprawdę chciała pomóc, zależało jej na tym, żebyś dobrała odpowiedni kolor. Od razu wiesz, że taka osoba nie siedzi na stoisku z przymusu, tylko dlatego, że jest to jej pasja i chce się nią dzielić z innymi.

      Usuń
    2. Dokładnie tak. Dla mnie oba kolory były za ciemne, ale podałam próbki dalej i dwie koleżanki do niej poszły, a przecież o to chodzi. :)

      Usuń
  12. bardzo fajny felieton:) mi nie zdarzyło się prosić o próbki, ale zawsze było mi bardzo miło, gdy Pani sprzedawczyni dorzuciła jakieś do moich zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie osobiście denerwuje wciskanie próbek, chociaż miałem takie przypadki, kiedy bardzo chciałem coś przed kupnem przetestować.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajny wpis. Myślę, że to własnie dzięki takim zachłannym klientkom często problem jest z próbkami. Takie czasy... niestety. A ja zawsze powtarzam moim klientkom, że jeżeli nie są pewne kosmetyku niech poproszą o próbkę, a zapewne nikt im nie odmówi.

    OdpowiedzUsuń
  15. I przez takie "klientki", kiedy wchodzę do Sephory/Douglasa i proszę o 3 konkretne próbki podkładów, które chcę przetestować, zobaczyć, czy mi odpowiadają i albo kupić pełny produkt, albo szukać dalej, to słyszę: nieee nie mamy słoiczków, nie mamy próbek, nie mamy otwartego testera, albo, że muszę coś kupić i dostanę próbkę. Najlepsze było jak kobietka wyskoczyła do mnie z tekstem: Cooo, nie stać na pełny produkt?
    Tragedia, dać człowiekowi coś za darmo i później takie kwiatki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani, która serwuje klientom takie teksty raczej nie można nazwać profesjonalistką.

      Usuń
  16. Och... ja uwielbiam próbki i żałuję, że rzadko je otrzymuję w drogeriach. Dzięki próbkom zamówionym przez internet zakochałam się w Tołpie i teraz regularnie kupuję w ich sklepie on-line. Kilkukrotnie otrzymałam je od innych blogerek wraz z wygranymi w konkursach kosmetykami - tak rozpoczęła się moja przyjaźń choćby w marką Equilibra. Szkoda, że tak niewiele osób docenia gest sprzedawcy.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za dodanie komentarza! Aby uniknąć spamu moderuję wiadomości, więc nie będzie on widoczny od razu, pojawi się najpóźniej następnego dnia. Jeśli chcesz być ze mną na bieżąco, zachęcam do zaobserwowania bloga lub/i polubienia strony na Facebook'u lub Google+:) Staram się zawsze odwiedzać blogi komentujących;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.