wtorek, 2 września 2014

Szminkowe rewelacje, czyli po co my się tak w ogóle malujemy??....


Hej!:)


Wiem, że niektóre z Was nie używają pomadek, ale umówmy się – szminka to jedna z najlepszych przyjaciółek kobiety. Także moja! Wszystkich swoich błyszczyków się pozbyłam – część oddałam charytatywnie, część sprzedałam, część wyrzuciłam. Ich miejsce zajęły szminki…. Całe mnóstwo szminekJ

Ostatnio przyglądałam się uważnie filmom Maxineczki. W jednym z nich stwierdziła, że dzięki pomadce na ustach, najlepiej w żywym kolorze, czuje się pewniej. I właśnie zaczęłam odkrywać, że… coś w tym jest;)

Hmm…. Czy aby na pewno?

W pracy, żeby wyjść na zaplecze, muszę odsunąć materiałową zasłonę. Zasłona się zaczepiła o jakiś mebel, czy gwóźdź na tym meblu, a ja z całym impetem i pewnością siebie, którą dała mi szminka w kolorze mocnej fuksji, którą akurat dumnie nosiłam na ustach, wparowałam w tę zasłonę i zostawiłam na niej kształt moich jakże pełnych fuksjowych ust…… Całą zmianę próbowałam domyć szminkę z kotary – udało się, mimo tego, że pigment cudownie „wżarł” się w materiał (dlaczego się tak nie wżera w usta??).

A jak wieje wiatr? Nie macie jakichś strasznych myśli w momencie, kiedy włosy Wam się przykleją do pomalowanych ust, a potem przesuwają się po twarzy? Nie pojawia Wam się przed oczami wyobraźni Wasza piękna, cudownie gładka i perfekcyjnie pokryta podkładem za pomocą beautyblendera cera z narysowaną fuksjową nitką na poliku? Bo mnie tak. I dlatego nauczyłam się nosić lusterko w torebce.

1. września. Maddie Ann postanowiła jechać do pracy godzinę wcześniej, aby uniknąć korków związanych z rozpoczęciem roku szkolnego i targów zbrojeniowych, obok których niedaleko znajduje się jej miejsce zamieszkania. Korków może uniknęła, ale tłumu młodzieży szkolnej w autobusie nie. Mój policzek perfekcyjnie prezentował się na szybie, myślę, że do teraz widnieją na niej jeszcze resztki rozświetlacza z Makeup Revolution. I to jestem w stanie przeżyć, ale nie mogę znieść tego bólu karku, który towarzyszy mi ciągle. Czemu kark mnie boli? A bo nie chciałam nikogo uwalić moją ciemnofuksjową szminką. Dosłownie przed moją twarzą stała dziewczyna w białej bluzce, jej ramię było na wysokości moich ust. Wystarczyłby lekki hamulec kierowcy czy zakręt, a wylądowałabym z moimi świeżo malowanymi wargami na jej śnieżnobiałej rozpoczęciowej bluzeczce. Dlatego moja twarzoczaszka skierowała się ku górze i oczy me poczęły podziwiać jakże ciekawą architekturę sufitu autobusu. I w takiej pozycji jechałam prawie do końca…

Dotarłam do pracy, minęły dwie godziny, a koleżanka mówi do mnie: „Ty weź sobie wytrzyj tę szminkę, co Ci na środku ust została”. Cóż za niewdzięczność! To ja tyle się poświęcam, a szminka sobie tak po prostu złazi…..

Jak widać bycie piękną wymaga wielu wyrzeczeń. Przeciętny facet zapytałby: „To po co się malujesz szminką?” No właśnie, moje kochane, po co? Po to, żeby kogoś ubrudzić? Albo przypadkiem się rozmazać? Nie. 

Po to, aby wychodząc z domu czuć, że idzie się na podbój świata, a nie do pracy ;)


Dajcie znać, czy podobają Wam się takie moje luźne przemyślenia. Jak mnie natchnie, to będę takie felietony od czasu do czasu publikować;)

A tu link do przeglądu moich szminek - KLIK :)

Fuksjowe całusy! :***

Maddie Ann ;)

Zobacz też:

27 komentarzy:

  1. Gdy byłam młodsza, w czasach liceum i gimnazjum lubiłam błyszczyki i tylko ich używałam a teraz kupuję same szminki :) Zgadzam się, szminka to przyjaciel kobiety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w czasach szkolnych traktowałam swoje usta błyszczykami:)

      Usuń
  2. W mojej kosmetyczce został jeden błyszczyk i tak go popycham z kąta w kąt by zapewne za niedługo wywalic go do kosza. Cóż kobieta zmienną jest. A pisz pisz Meddie swoje luźne myśli, ja jestem na TAk ;)
    pozdrawiam Emm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, mi też taki jeden błyszczyk zalegał, ale szkoda mi było go oddać czy wyrzucić:) Fajnie, że jesteś na tak;)))

      Usuń
  3. hehe miło mi się czytał Twój post :D ja tak samo jak koleżanka wyżej kiedyś był czas na błyszczyki a odkąd przekroczyłam pewien wiek to tylko szminki ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. ja do dzisiaj bardzo lubie blyszczyki :) ale szminki tez oczywiscie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana, zapraszam ^^
    http://wmojejtoaletce.blogspot.com/2014/09/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Taki krotki felieton - fajny pomysł na posta, chętnie poczytam więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  7. zgadzam się :P ale ja ostatnio przestałam się tym przejmować, jest tyle pięknych szminek, że jak się raz czy dwa rozmarzą to szybciej się je zużyje, by kupić nową :P :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się, czy jesteś jedną i tą samą osobą, która ciągle o to pyta. Wyniki pod tym linkiem: http://alejakosmetyczna.blogspot.com/2014/08/wyniki-konkursu.html. Więcej ich już nie podam, bo trochę mnie to męczy.

      Usuń
  9. ja uzywam tylko bezbarwnej szminki :)

    obserwuję ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. uśmiałam się:D mam cienkie włosy, praktycznie zawsze rozpuszczone i muszę ich pilnować zwłaszcza na wietrze żeby nie umaziać całej twarzy w pomadce:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnimi czasy zaczynam się zaprzyjaźniać z różnego typu szminkami bo ja od zawsze byłam anty :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Ann, jak tylko napisałaś o tłumie w autobusie, w mojej wyobraźni automatycznie pojawił się obraz autobusu znanej nam obu linii, z godziny 6.44.... czuję Twój ból...
    A co do szminek, koralowe czerwienie to jest to! :D

    ~Vidaet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak.... Ból jest codziennie, zwłaszcza od poniedziałku:/
      Widzę, że się przekonałaś do koralowych szminek, fajnie!:)))

      Usuń
    2. Szczęście, że już nie muszę nim jeździć...
      Ha, koralowe zawsze lubiłam! Swoją drogą, naprawdę muszę podskoczyć do Paese i zobaczyć, bo moja już się kończy....

      Usuń
  13. O wiele bardziej wolę szminki od błyszczyków, zwłaszcza te trwałe. Ja reguły z błyszczykiem się bardziej denerwuję, bo mi się włosy do niego kleją, rozmazuje się itp, a ze szminką nie mam takich problemów:)

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo fajnie mi sie to czytało ;) ja nie maluje sobie niczym ust, bo nie lubie:) ale podobaja mi sie własnie takei soczyste kolorki ust ;) u kogoś oczywiscie

    OdpowiedzUsuń
  15. 2-3 lata temu stawiałam głównie na błyszczyki, szminki nie były moją bajką. Jednak z rok temu w styczniu, kupiłam szminkę Rimmela i odpłynęłam. Od tej pory nie wyobrażam sobie bez nich życia, dodają mi pewności siebie i zdecydowanie lepiej się w nich czuję, niżbym miała "gołe" usta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mnie najbardziej odpowiadają pomadki ochronne do ust :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za dodanie komentarza! Aby uniknąć spamu moderuję wiadomości, więc nie będzie on widoczny od razu, pojawi się najpóźniej następnego dnia. Jeśli chcesz być ze mną na bieżąco, zachęcam do zaobserwowania bloga lub/i polubienia strony na Facebook'u lub Google+:) Staram się zawsze odwiedzać blogi komentujących;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.