poniedziałek, 12 listopada 2018

MIESIĘCZNIK | 3 seriale na jesienne wieczory, cennik weselny oraz kolejne ciekawe koreańskie nowości kosmetyczne


Jesień w pełni, mogłabym ponarzekać, że lato się skończyło i, o Boże, jaka ja jestem smutna, ale nie. Napiszę, że to chyba najpiękniejsza jesień, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam. Nie pamiętam tak ciepłej i długiej złotej jesieni, ponadto lato w tym roku było dla mnie wyjątkowo męczące, więc pierwszy raz w życiu muszę przyznać - lubię tę porę roku. Co prawda czuję jeszcze to niemiłe ukłucie w sercu, kiedy sobie pomyślę, że już po wakacjach, ale to jest bardziej echo przeszłości, w której chodziłam jeszcze do szkoły i jesień kojarzyła mi się tylko z początkiem roku szkolnego.


Zostałam ambasadorką Nature Queen! 
_______________________________________

Tak, stało się. Zostałam czegoś ambasadorką. W zasadzie nawet nie czegoś, ale bardzo fajnej firmy produkującej naturalne kosmetyki. A że lubię produkty tego typu to chętnie wzięłam udział w konkursie i udało się - ja oraz 9 innych ambasadorek testujemy właśnie nowości od NQ, czyli 3 solne peelingi do ciała o obłędnych zapachach:) Efekty wkrótce:)



Z małych sukcesów - stuknęło mi 1000 obserwatorów na Instagramie. Z dużych - odkryłam przyczynę swojego złego samopoczucia - ciągłych nudności, bólów brzucha, ogólnego osłabienia, które nie dawały mi spokoju od sierpnia. Bardzo się cieszę, że mogę w końcu nad tym popracować (uprzedzam pytania - nie jestem w ciąży). Ta cała sytuacja ma jednak jeden pozytywny skutek uboczny - schudłam 3kg! Nie dziwne - nic nie mogłam jeść, a jak już mogłam to starałam się nie wpychać w siebie byle czego i mocno ograniczyłam spożycie mięsa - od razu poczułam się lepiej i przede wszystkim lżej. I nagle się okazało, że dieta wegetariańska wcale nie jest niedobra i nie smakuje trawą:)



3 seriale, które polecam na jesienne wieczory
_______________________________________

Nie oglądam raczej tego, co oglądają inni, dlatego często nie ma o czym ze mną rozmawiać :)) Oczywiście żartuję, ale fakt jest taki, że ja nie wiem co to House of Cards, The Crown czy American Horror Story. Harry Potter? Nie. Riverdale? Nie wiem o czym to. Plotkara albo Orange is the new black? Pfff…. Czasem czuję się jak dziwak, bo nie oglądam tego, co wszyscy inni. Wyjątkiem jest tutaj na pewno Gra o Tron (którą i tak zaczęłam oglądać w zeszłym roku i tak mnie wciągnęła, że wszystkie sezony złapałam w dwa tygodnie) i Stranger Things.

Ostatnio jednak z mężem pochłaniamy głownie nowe polskie seriale, ale jednym z naszych ulubieńców jest amerykański The 100. Kocham katastroficzne klimaty od małego, więc fabuła tego serialu musiała przypaść mi do gustu i tak tez się stało.


Dwa ostatnie sezony to coś genialnego - nie pamiętam, żeby jakikolwiek serial (nie mówię o filmach) tak mnie poruszył jak ten o setce ludzi wychowanych w kosmosie i zesłanych za karę na Ziemię.

Odkryliśmy też dwie polskie perełki - Rojst oraz Ślepnąć od świateł. Jeśli lubicie kryminalne seriale, trochę dekadenckie z zagadką w tle to będzie to coś dla Was.


O ile Rojst jest świetny, to Ślepnąć od świateł jest genialny. Genialna jest fabuła, genialni są aktorzy, z Janem Fryczem na czele. Jego postać mnie jednocześnie przeraża i fascynuje, czasem się go boję, a czasem chciałabym go przytulić. Naprawdę polecam, chociażby właśnie dla niego.




I tak nie będę idealna, ale będę miała idealną cerę
______________________________________

To zadziwiające, ale ostatnio jednym z moich ulubionych miejsc, w których kocham przebywać jest nie drogeria, ale Empik lub księgarnia. Nie czytam raczej powieści (bo jak się już wkręcę, to stracę kontrolę nad tym, co się wokół mnie dzieje, a to jest jedna z najgorszych rzeczy, która może mi się przytrafić), preferuję literaturę faktu na przykład, coś historycznego, psychologicznego, i oczywiście kosmetologiczno-dermatologicznego. Rzuciłam się na książkę Tatiany Mindewicz-Puacz "Luz. I tak nie będę idealna"(kto kocha oglądać "Projekt Lady" jak ja?) i pochłonęłam w całości. Ta lektura dała mi poczucie, że nie tylko ja jedyna na tym świecie cierpię z powodu swoich słabości i tego, że, tak po głębszym zastanowieniu, ideałem być się przecież nie da. Ciężko jest sobie to uświadomić w dzisiejszych czasach.



Drugą pozycją, którą również pochłonęłam w całości, były "Sekrety Urody Koreanek" Charlotte Cho, którą pewnie niektóre z Was znają na pamięć, a ja z tą pozycją jak zwykle byłam sto lat za dinozaurami. Ogólnie lektura mi się podobała, ale cały czas męczy mnie jedna kwestia - czy naprawdę nakładanie na skórę aż tylu kosmetyków ma sens? Ostatnio mocno się nad tym zastanawiam, podświadomie poszukując kosmetyków z jak najprostszym składem.



Cennik weselny, czyli daj mi w kopercie konkretną kwotę, albo będę zawiedziona
______________________________________

Niedawno natknęłam się w Internecie na artykuł, którego tytuł był w iście clickbajtowym typie. 




Nie cierpię prosić kogoś o coś i w głowie mi się nie mieści, jak można oczekiwać konkretnych kwot, które mają się znaleźć w kopertach od gości. Ze zdumieniem przyglądałam się scenie w jednej z amerykańskich komedii romantycznych, w których para przed ślubem wybiera się do sklepów i oznacza specjalnym czytnikiem produkty, które chcieliby otrzymać w prezencie, a potem podaje tą listę sklepów gościom, by mogli im kupić to, czego sobie zażyczyli. Z jednej strony przyznaję - ten zabieg eliminuje problem niechcianych prezentów, ale z drugiej wygląda to tak, jakby Ci nowożeńcy zapraszali ludzi dla korzyści, jakby chcieli zrobić z ich ślubu i wesela jakiś biznes.

Dokładnie tak to wygląda moim zdaniem w przypadku autorki tego tekstu (nie wiem, czy jest prawdziwy, ale załóżmy, że tak). Trzeba mieć tupet, żeby powiedzieć: "jestem zawiedziona moim bratem, bo mi dał za mało w kopercie. Przecież stać go na to, żeby dać mi więcej". Dać mi, dać, daj, daj, daj, daj... Samo to słowo wywołuje we mnie nieprzyjemne dreszcze. Ponadto ocenianie ludzi na podstawie ich sytuacji materialnej jest słabe do kwadratu. To tak jakby ktoś mówił "nie lubię cię i nie chcę utrzymywać kontaktu z Tobą, bo mam z tego mało korzyści". Dla mnie nie ulega wątpliwości, że autorka jest materialistką, a to, że rodzina i przyjaciele byli z nią w, zakładam, najważniejszym dniu życia, nie ma dla niej większego znaczenia niż to, ile mogła na tym weselu zarobić. A Wy jak uważacie?



Nowa seria postów na blogu i kosmetyczne hity lata 2018
______________________________________

W październiku podjęłam się zebrania w jednym miejscu nowości z zakresu stylizacji paznokci pod szyldem Subiektywnego Przeglądu Nowości. Tak oto nazywać się będzie nowa seria postów na moim blogu (będzie, bo dopiero pojawił się jeden post, więc seria to jeszcze nie jest). Niedługo planuję SPN z kosmetykami naturalnymi w związku ze zbliżającymi się targami kosmetyków naturalnych Ekocuda (kto będzie - zgłaszać się!). Myślę, że na pewno wybiorę dla Was mnóstwo ciekawych rzeczy:) Link TUTAJ .



Nie był to jedyny podsumowujący post w tym miesiącu, bo do kupy zebrałam także wszystkich ulubieńców minionego lata. Jeśli chcecie się dowiedzieć, jaki jest mój ostatni hit na naczynka oraz który szampon włosów pokochałam najbardziej, to zapraszam do kliknięcia w link TUTAJ :)


Koreańskie nowości
____________________________________

Po świetnych maseczkach w płachcie od Holika Holika i Helloskin oraz płatkach pod oczy Gold Racoony od Secret Kei (krótkie recenzje tych produktów znajdziecie pod linkiem z letnimi hitami) przyszedł czas na dalsze odkrywanie koreańskich perełek. Zakupiłam w drogerii Novaya (TUTAJ link do drogerii internetowej) plasterki na wypryski ropne oraz esencję z 95% filtratem ze sfermentowanych drożdży - obydwa produkty  są od CosRx (ta firma ostatnio mnie intryguje). Przez to, że moja skóra jak nigdy dotąd stała się wrażliwa na śmieciowe jedzenie (może dlatego, że odzwyczaiłam od niego swój organizm, choć przyznam, że zdarza mi się czasem zjeść coś niezdrowego) i każde czipsy i słodycze wychodzą mi często na czole. Wczoraj zakupiłam drugie opakowanie tych plasterków, a jak ja kupuję drugie opakowanie czegoś, to znaczy, że to naprawdę działa:) Wyglądają jak plasterki na opryszczkę lub na pęcherze i potrafią rozpuścić wydzielinę ropną i bardzo skutecznie zmniejsza stan zapalny. Na pewno coś więcej o ich napiszę, bo zasługują na osobny wpis jak nic innego.


Nigdy nie używałam żadnej esencji, więc tym bardziej byłam jej ciekawa, poza tym obiecano mi na opakowaniu rozjaśnienie przebarwień, ogólne poprawienie odżywienia i nawilżenia skóry. Jeśli chodzi o przebarwienia to i tak znikają teraz (mam piegi, małe przebarwienie na policzku i na brodzie po pryszczu), bo słońce już nie to, co 3 miesiące temu, więc w sumie nie wiem, czy mogę przypisać tej esencji ten proceder, ale wiem jedno - esencja utrzymuje nawilżenie skóry na prawidłowym poziomie. Robi to na tyle dobrze, że mogę użyć pod makijaż bardzo lekkiego kremu i nie czuję dyskomfortu, co zazwyczaj miało miejsce, gdy nie używałam esencji - musiałam wtedy zaopatrzyć buzię w mocniej nawilżający produkt o trochę bogatszej konsystencji, a jak wiadomo makijaż na takim kremie przy mieszanej skórze zaraz zacznie błyszczeć i wycierać się w strefie T. Taki lekki krem jest dla mnie teraz na wagę złota, ponieważ przerzuciłam się na podkłady mineralne. 




To by było na tyle, jeśli chodzi o ten miesiąc. Dajcie znać, jak spędziliście październik i co Was dobrego spotkało:)


Buziaki,
Maddie Ann:)

__________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK

Zobacz też:

38 komentarzy:

  1. Szczerze jestem zdziwiona tym wyliczaniem, kto ile powinien dać w kopercie w trakcie ślubu :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Marka CORX strasznie mnie kusi, podonie jak Purito:) Ale jeszcze nic od nich nie miałam:)
    Nie znam też tych seriali, ostatnio zaczęłam ogladać Better call Saul:)
    Co do tego ile kto daje w kopertach to przyznam, że bylam świadkiem dyskusji w rodzinie właśnie na ten temat. Byłam w szoku bo ciotki komentowały, że para tyle zarabia a dała tak mało. No niestety w takich czasach żyjemy, że ciężko o zrozumienie:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Purito też mam na oku:) szczególnie krem i serum z wąkrotką azjatycką:)
      W ogóle skąd ciotki wiedzą, ile para młoda dostała i od kogo? Osobiście nikomu bym nie powiedziała ile zebraliśmy kasy, bo to takie trochę intymne:)

      Usuń

    2. Dokładnie, ja też bym nie powiedziała...
      Ja dokładnie ten sam krem mam na oku:) A jeśli można wiedzieć to co było przyczyną Twojego złego samopoczucia?

      Usuń
    3. Mam nerwicę lękową i ataki paniki - mój organizm często jest w stanie "uciekaj albo walcz" przez głupią pierdołę, a taki stan wywołuje mnóstwo różnych dolegliwości. Właśnie dlatego często chce mi się wymiotować, mam biegunki, dostaję objawów zawałowych lub silnych zwrotów głowy. I nie da się tego zatrzymać, nie da się zahamować lęku, kiedy Cię już dopadnie. Chodzę teraz na psychoterapię i wszystko idzie w dobrym kierunku:)

      Usuń
  3. Też w ogóle nie oglądam seriali, ba nawet nie wiem co jest teraz trendy, więc do mnie to się już w ogóle lepiej nie odzywać ;) Ślepnąć od świateł widziałam zapowiedź i kurczę mam ochotę to zobaczyć, ale nie mam HBO. A jeśli chodzi o kasę na wesele to zgadzam się z Tobą całkowicie, żenua po prostu, zwłaszcza tekst o rodzicach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam ten serial bardzo:) Może kiedyś uda Ci się go obejrzeć:)

      Usuń
  4. Obejrzałam całe The 100. Świetny serial :) Też uwielbiam takie klimaty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham ten serial, już nie mogę się doczekać szóstego sezonu!:)

      Usuń
  5. The 100 bardzo dobry serial, mogę śmiało polecic :D

    OdpowiedzUsuń
  6. 'Rojst' oglądaliśmy, ale jakoś nie potrafiłam się do końca wciągnąć w ten serial. Od wczoraj oglądamy 'Ślepnąc od świateł' i tu powiem, że po trzech odcinkach jestem bardzo zaintrygowana.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Oglądałam dwa pierwsze odcinki - chyba muszę do niego wrócić:)

      Usuń
  8. nie oglądałam jeszcze tych seriali, więc na pewno na coś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. peeling muszę wypróbować chociaż jeden :)

    OdpowiedzUsuń
  10. nie znam żadnego serialu, muszę nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też z serialami to nie jestem na czasie ;) Ale ślepnąć od świateł na pewno obejrzę :)
    Z chęcią dołączam do obserwatorów :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też nie oglądam tego co wszyscy, długo nawet nie wiedziałam co to netflix :D z nowości kosmetycznych podoba mi się esencja :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakos nie mogę się przemóc do ślepnąc od świateł 3 razy podchodziłam

    OdpowiedzUsuń
  14. Rojst oglądałam fajny
    Teraz powtarzam ultraviolet

    OdpowiedzUsuń
  15. Ślepnąc od świateł - zaintrygowałaś mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rojst był całkiem ciekawy, bede musiała sobie przypomnieć

    OdpowiedzUsuń
  17. The 100 tylko nie oglądałam. Na razie brak mi czasu na jakies seriale.

    OdpowiedzUsuń
  18. rojst był w porządku, ale zerknij też na stranger things bo to fajny serial :) za twoją sugestią też przyglądam się kosmetykom tej firmy :) a co do ślubu to zależy od osoby, ja zatrudniłam lokalny zespół muzyczny, zaprosiłam najbliższą rodzinę, nie miałam nie wiadomo ile jedzenia, które tylko potem zostaje, wybrałam to co skromne i też nie oczekiwałam cudów w kopercie, więc tez się nie zawiodłam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za dodanie komentarza! Aby uniknąć spamu moderuję wiadomości, więc nie będzie on widoczny od razu, pojawi się najpóźniej następnego dnia. Jeśli chcesz być ze mną na bieżąco, zachęcam do zaobserwowania bloga lub/i polubienia strony na Facebook'u lub Google+:) Staram się zawsze odwiedzać blogi komentujących;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.