IV edycja konferencji dla blogerów i influencerów z branży urodowej Meet Beauty zbliża się wielkimi krokami. Już za niespełna dwa tygodnie do Warszawy zawita 300 autorów beautyblogów i -vlogów, których będę miała przyjemność spotkać osobiście - przyznam, że tak duży zjazd osób, które interesują się tak jak ja tematyką kosmetyczną, w miejscu, gdzie będziemy mogli zapoznać się z różnymi nowinkami w dziedzinie urodowej jest dla mnie niezwykle ekscytujący:)
Tymczasem w oczekiwaniu na konferencję postanowiłam zebrać w jedno miejsce kosmetyki - perełki, których dzięki sponsorom Meet Beauty miałam ogromną przyjemność przetestować:) Są to produkty, z którymi nigdy wcześniej się nie spotkałam i które zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie swoją jakością i świetnym działaniem. Z czystym sumieniem mogę je Wam polecić.
Alma K, Ochronny krem do rąk z minerałami z Morza Martwego
Kremów do rąk mam chyba z milion, ale ten od pierwszego użycia stał się jednym z moich ulubionych. Nawilża i wygładza wprost genialnie, a przy tym ma lekką, szybko wchłaniającą się konsystencję. Oprócz tego zachwycił mnie ogrom świetnych składników, bo oprócz minerałów z Morza Martwego mamy tutaj olejki z róży, ze słodkich migdałów, arganowy czy z wiesołka, a także ekstrakty z zielnej i białej herbaty oraz masło kakaowe. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o bajecznym, świeżym zapachu, który podbił serca niejednej konsumentki. Zapach długo utrzymuje się na skórze (pachnie nim nawet moja torebka), więc można się nim cieszyć do woli:)
Annabelle Minerals, Podkład mineralny Golden Fair
Niespecjalnie ciągnęło mnie do mineralnych podkładów, głównie ze względu na sypką formę tego produktu. Mimo tego jest to podkład, który uwielbiam nakładać na twarz w momencie, gdy wychodzę z domu na chwilę i nie potrzebuję mocnego makijażu bądź nie mam czasu na jego zrobienie. Rewelacyjnie wyrównuje koloryt skóry, sprawia, że cera wygląda naturalnie, drobne przebarwienia czy naczynka są zamaskowane, potrafi sobie też poradzić z lekkimi cieniami pod oczami (nakładam go również pod oczy - nie mam mineralnego korektora, a stosowanie jednocześnie produktu sypkiego i płynnego niestety nie służy mojej skórze). Odcień Golden Fair to chyba najlepiej dopasowany do mojej cery odcień podkładu, jaki mi przyszło stosować - ma żółte tony i nie różowieje:)
Bielenda, Podkład matujący
Ten podkład bardzo mnie zaskoczył tym, że dorównuje jakością droższym drogeryjnym fluidom, mimo swojej niskiej ceny (w Rossmannie za około 13zł). Utrzymuje się bardzo dobrze na mojej skórze prawie cały dzień i to bez poprawek. Na koniec dnia schodzi trochę z płatków nosa, ale robi mi to prawie każdy podkład. Naprawdę świetny budżetowy fluid.
Bielenda, Oczyszczający żel węglowy do mycia twarzy
Ten pachnący arbuzem, bardzo dobrze oczyszczający skórę żel o czarnym kolorze skradł całe moje serce:) Dobrze radzi sobie z resztkami podkładu i nie wysusza skóry. Cera jest świetnie oczyszczona i świeża:)
Dove, Odżywcza pianka do mycia ciała
Kocham tę piankę od pierwszego umycia! A moja sucha skóra to już w ogóle - nie przesusza jej i nie podrażnia. Zostawia ją mocno wygładzoną, aż dziwię się za każdym razem, że może być taka miękka w dotyku - zupełnie tak, jakbym użyła jakiegoś lekkiego balsamu (skóra nie jest przy tym tłusta!). Myślę, że między nią a zwykłymi żelami pod prysznic jest głęboka przepaść - wyraźnie odczułam różnicę w nawilżeniu skóry. A najbardziej lubię, gdy pianka pod wpływem wody zamienia się w bardzo delikatny myjący kremik:) No i ten zapach - kosmetyki firmy Dove zawsze rozpieszczały mój nos;)
Dove, Szampon do włosów zniszczonych z czerwonymi algami Regenerate Nourishment
Na początku z obojętnością spojrzałam na ten szampon - w końcu nigdy nie używałam produktów do zniszczonych włosów. Jakże bardzo byłam w błędzie! To jeden z najbardziej genialnych szamponów ever:) Bałam się, że obciąży moje mieszane włosy, ale nic takiego się nie stało. Jest to jedyny szampon, który odmienił wygląd moich włosów o 180 stopni - są one po jego użyciu miękkie, sypkie, dociążone i błyszczą na kilometr:) Nawet nie widać tak bardzo przesuszonych i rozdwojonych końcówek. Jestem zachwycona jego działaniem i myślę, że na jednym egzemplarzu się nie skończy:)
Eveline, Antycellulitowe serum liftingujące oraz Kawowe serum wyszczuplająco - drenujące
Firma Eveline chyba do końca życia będzie mi się kojarzyć ze świetnym serum na cellulit. Nic dziwnego, skoro te kosmetyki naprawdę działają! Szczególnie jestem zadowolona z tego kawowego - potrafił już po tygodniu codziennego stosowania wygładzić większość mojego cellulitu, dzięki temu mogłam wskoczyć w krótkie spodenki przy nagłym upale bez obaw, że ktoś zobaczy te fale Dunaju na moich udach:) Zresztą, poniżej przeczytacie bardziej szczegółową recenzję:
Gosh, Nawilżający podkład Foundation Drops 004
Produkt ten jest moim ulubieńcem minionego roku. Podoba mi się w nim to, że cera wygląda po nim na bardzo promienną i świeżą, bardzo dobrze kryje i utrzymuje się na skórze. Jest to kolejny kosmetyk, który teoretycznie nie powinien sprawdzić się na mojej skórze, która jest mieszana, a bardzo mile mnie zaskoczył i służył mi bardzo dobrze:)
Farmona, Nivelazione Dezodorant do stóp i butów
Jedyny dezodorant do stóp, który u mnie działa. Dobrze zabezpiecza buty oraz stopy przed przykrym zapachem i doskonale je odświeża. Produkt, który na pewno kupię ponownie.
Indigo, Krem do rąk Seventh Heaven
Jest to krem o nieco treściwszej konsystencji, który był ze mną całą zimę. Świetnie nawilża i chroni skórę przed zimnem, a przy tym ma wspaniały perfumowany zapach. Jest też niesamowicie wydajny, na pewno nie zdążę go zużyć przed upływem daty ważności...:)
Lirene, Fluid dopasowujący się do koloru cery Perfect Tone, 120
Kolejny fluid, który bardzo mile mnie zaskoczył:) Nie jest matujący, ale też nie błyszczy się na skórze - podobnie jak w przypadku podkładu od Gosha cera po nim jest świeża i promienna:) Ma średnie krycie. Idealny podkład na dzień:)
Palmer's, Ujędrniające masło do ciała
Daleko mu do konsystencji typowego masła do ciała - nie jest tak bardzo tłuste, nazwałabym ten produkt raczej balsamem. Dobrze się wchłania, świetnie nawilża, wygładza i ujędrnia. Nie działa aż tak błyskawicznie jak serum od Eveline (serum z reguły jest mocniejsze), ale widać znaczną poprawę w strukturze skóry przy jego regularnym stosowaniu. Ma jak dla mnie trochę dziwny zapach, niby kakaowy, ale można w nim wyczuć coś kwaskowego - nie jest on jednak w żaden sposób nieprzyjemny:) Mojemu mężowi kojarzy się z goframi z czekoladą:) Zawiera masło kakaowe, oliwę z oliwek, olej kokosowy i masło shea.
Tołpa, 2-etapowy zabieg oczyszczająco-kojący
Są to dwie połączone ze sobą saszetki, w jednej znajduje się maska-peeling hydroenzymatyczny, w drugiej - maska-kompres nawilżająco-odprężająca. Szczególną uwagę muszę zwrócić na peeling - byłam dosłownie w szoku, gdy zobaczyłam, że pozbył się czarnych zaskórników na moim nosie! Nie podejrzewałam go o tak wspaniałe, a zarazem delikatne właściwości oczyszczające. Zarówno peeling jak maska nie podrażniają skóry, świetnie sprawdzą się do skóry wrażliwej, naczynkowej. Zostawiają skórę mocno nawilżoną, gładką, ale nie przetłuszczoną. Z pewnością kupię ponownie!
To by było na tyle:) Oczywiście nie twierdzę, że reszta kosmetycznych upominków nie była dobra, lecz powyżej wymienione produkty to kosmetyki, z którymi już nie chciałabym się rozstawać - tak świetnie mi służą, że chciałabym zwrócić na nie Waszą uwagę. Być może i Wy znajdziecie na tej liście swoje perełki?:)
Buziaki,
Maddie Ann:)
_____________________________________________
BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
Fajne produkty ;)
OdpowiedzUsuńPianka z Dove była świetna ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten zapach kremu do rąk Indigo :)
OdpowiedzUsuńMi podkład Lirene nie przypadł za bardzo do gustu - szybko się po nim świeciłam :)
OdpowiedzUsuńNie wszystkie u mnie były hitami ale większość tak :)
OdpowiedzUsuńFajne rzeczy
OdpowiedzUsuń